niedziela, 9 września 2018

Rozdział 5 - Przyjaciele



 A jeżeli już mówimy o dziecku, to strasznie pcha się na świat, kopie i kopie – powiedziała, łapiąc się za brzuch – I to chyba jest dzisiaj… – Amber wzięła wdech, a następnie spojrzała na Luke’a – Strasznie się boję. Oby to był tylko fałszywy alarm.
Westchnęłam, po czym położyłam swoją dłoń na jej ramieniu.
— Ashton, proszę cię, zadzwoń do tego ćwoka, zwanego naszym najstarszym bratem. Powiedz mu, że wrócę odrobinę po północy. Wiesz, poród będzie trochę trwał, a ja chcę być z nią podczas tego całego wydarzenia. Czy mogę chociaż raz w moim osiemnastoletnim życiu na ciebie liczyć?
— A kiedy to ty na mnie nie mogłeś liczyć? – prychnął brązowooki. Chłopak został od razu zmrożony wzrokiem przez swojego młodszego brata. Luke wyszedł, powtarzając swoją prośbę ponownie.
— Jejku, jak on się gorączkuje. Matko, przecież jestem odpowiedzialną osobą, chyba każdy to wie – w tej chwili zadzwonił jego telefon – Halo? Mamo? Tak, tak, miałem zrobić wczoraj zakupy, wiem... I? Dlaczego wiecznie ja muszę coś załatwiać na mieście? Dobrze, do zobaczenia w domu, pa – zakończył połączenie.
— Jest tak odpowiedzialną osobą, jakich mało – prychnęła sarkastycznie Amber.
Cóż, chyba Ashton miał tego nie usłyszeć, ups.
— Dla twojej informacji, moja droga przyszła szwagierko Hemmings, to ja obiecałem wam, że biorę pełną odpowiedzialność za kupno mebelków dla dziecka.
— Drogi panie Irwin, naprawdę nie musisz się aż tak przechwalać tym, że jesteś takim ach... – jęknęła, dotykając swojego brzucha.
Kilka minut później, nareszcie przestali się wykłócać, przyszła położna i zabrała Amber z innymi dwoma kobietami u jej boku. Gdy dziewczyna wychodziła, usłyszeliśmy tylko „Życzcie nam powodzenia”.
– zapytałam, zastanawiając się, dlaczego mają inne nazwiska. 
— Co Irwin?  
Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Na jego twarzy zawitał brak zrozumienia, ale po kilku sekundach najwidoczniej zrozumiał, co miałam na myśli, bo jego oczy rozszerzyły się w zrozumieniu. 
— Nazwisko jak nazwisko, jest, bo jest – zaczął coś bajerować i wciskać kity – No dobraaa... – wzniósł ręce w obronnym geście – Gdy byłem młodszy, ojciec zostawił mnie i moją mamę. Później moja mama wzięła ślub z innym mężczyzną i tak powstał Luke Hemmings. Jak widzisz, kilka "składników" i mamy takie coś – powiedział w wskazał w stronę drzwi, przez które kilka chwil temu wyszedł jego brat – A teraz ty. 
— Ja? Co ja? – zapytałam, nie rozumiejąc tego co ma na myśli.  
— Jak tutaj trafiłaś? Co robisz w szpitalu? Młoda dziewczyna, no po prostu okaz zdrowia, a jest tutaj. Nie mów, że skutkiem przebywania z tobą jest moja śmierć – zażartował. 
Ha! 
Nie, to nie było zupełnie śmieszne w moim przypadku.  
— Zabawne, ale z ciebie żartowniś – klepnęłam go mocno w ramię. Najwidoczniej za mocno, bo po tym położył na nim drugą rękę z zaczął ją rozmasowywać – Tak naprawdę, ja... Ja nie... – westchnęłam – Miałam... 
— Poczekaj – powiedział, po czym odebrał, dzwoniący telefon – Czego?! Co? Przecież to ja miałem do ciebie zadzwonić, a nie Luke...   
— Tak się składa, że byłem w pobliżu, gdy nasz brat do nas zadzwonił, więc nie widzę w tym problemu – powiedziała osoba, która pojawiła się w pokoju. Mężczyzna rozłączył się, po czym odwrócił się w naszą stronę.
— Michael.
— Co? O, cześć, jestem Michael.
— Violetta, miło mi poznać.
Mnie także, widzę, że Ash stara się udawać fajnego.
— Słuchaj, frajerze...
— To ja was może lepiej zostawię – powiedziałam.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam z pomieszczenia, zostawiając uchylone drzwi. Oparłam się o ścianę i przystawiłam ucho. Cóż, może jednak tak do końca nie jestem grzeczną i wychowaną dziewczynką.
— Fajna, nie? – usłyszałam głos Michaela.
— Co wy wszyscy macie z tym tekstem?! Przed chwilą Luke pytał o to samo, używając dokładnie tych samych słów. Naprawdę, ogarnijcie swoje tyłki i nie wtrącajcie się w moje sprawy. Jestem najstarszy, a traktujecie mnie jak najmłodszego. Tak, jest fajna, uważam, że to świetny materiał na przyjaciółkę, ma w sobie coś takiego, co pozwala mi jej zaufać w 100%, nie wiem co to, ale liczę na to, że zostaniemy przyjaciółmi, a zresztą ja mam Caluma, a tymczasem wypad do rodziców, Clifford.
W szybkim tempie odsunęłam się od ściany, słysząc zbliżające się kroki z wnętrza. Chłopak wyszedł, obdarował mnie uśmiechem, po czym ruszył w kierunku wyjścia ze szpitala. Weszłam do środka. Spojrzałam na Ashtona.
— Dlaczeg...
— Michael ma inne nazwisko ze względu na to, że tata Luke'a, gdy był jeszcze z poprzednią żoną, mieli syna, właśnie Michaela, który ma nazwisko po mamie. Ja jestem najstarszy, następny jest Michael, a później Luke, wiem, niezła jazda.
— Aha, a skąd wiedziałeś o co chcę zapytać?
— Podsłuchiwałaś.
— Skąd?
— Zostawiłaś otwarte drzwi, naprawdę to proste.
— Uważasz, że moglibyśmy być przyjaciółmi?
— Jeżeli nie przeszkadza ci to, że jestem homoseksualny, to tak – powiedział, strzelając mi uśmiech – Tak, jestem gejem. 
HEJ! HEJ!
ROK SZKOLNY, JEEJ... CZUJECIE TO SZCZĘŚCIE? ALE SPOKO, SPOKO, JESZCZE TYLKO 7/8 TYGODNI I 1 LISTOPADA, NIE MA CO SIĘ ŁAMAĆ XD
CZEKAM NA WASZE REAKCJE NA TEN FATALNY ROZDZIAŁ. NIE BYŁAM W STANIE GO SKOŃCZYĆ, A TERAZ WYSZŁO TO TAKIE DZIWNE, CÓŻ. 5SOS? HEHE, KOGO BARDZIEJ SHIPUJECIE W ZESPOLE? CASHTON CZY MUKE? WYDAJE MI SIĘ, ŻE CHYBA NIE DA SIĘ WYBRAĆ.

ZAPYTAJ BOHATERA II (KLIK)



BUZIAKI ❤️❤️❤️

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jestem! ❤
      Rozdział zajebisty, zresztą jak zawsze 💜
      Czekam na Leona, ale cos o nim nie słyszeć na razie😏
      NA RAZIE
      NA RAZIE😏
      Czekam na kolejny z niecierpliwością 💕💕
      Love 💖

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hej!
      W końcu jestem. Rozdział przeczytałam wcześniej, ale nie mogłam napisać komentarza, bo musiałam wrócić do nauki, a nie chciałam, żeby mój komentarz miał tylko jedno słowo, więc jestem dzisiaj.
      Przejdźmy do rozdziału. Jest całe 5sos. No jednak nie do końca całe, bo nie ma Calumba, ale jest wspomniany, więc się liczy.
      Ashton jest gejem, a ja tak kibiowałam jemu i Violecie. Już prawie o Leonie zapomniałam, a teraz wszystko mi się przypomniało i wciąż na nie czekam.

      Ash, a jest jakakolwiek szansa, że jesteś bi? Nie.

      Tak też myślałam. No to pozostaje czekać na potencjalnego chłopaka dla Violetty. Ktoś się zgłasza? Najlepiej,żeby był szatynem o zielonych oczach i nazywał się Leon Verdas. Jest ktoś taki?
      Ja wiem Leon, że ty tu gdzieś jesteś i kiedyś cię znajdę, znajdę. Wracaj natychmiast tutaj, bo Violetta uschnie bez braku twojej miłości albo wiesz co nie wracaj. Z Castillo zrobimy samowystarczarną babkę.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. oo wow jestem tu!
      wowow świetny rozdział
      w ogóle jak mnie tu długo nie było heh

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Cześć i czołem !
      Miło mi że wciąż mam miejsce 💋
      Ahhh się dzieje patrzę wśród ludu w opowiadaniu 👫
      Szczęście wszędzie szczęście tylko Vioka nie ma miłości 😢
      SZUKAJMY MIŁOŚCI DLA VIOLKI ZGŁOSZENIA SĄ DO KOŃCA WRZEŚNIA MAMY DWA TYGODNIE NA CZŁOWIEKA KTÓRY ZAWŁADNIE SERCEM BRUNETKI! 💁🙊
      A po za tym rozdzial naprawdę dobry XD
      Ahhh gej 💕
      Liczę na szybki rozdzial z miłością dla Castillo 😘

      BUZIAKI
      A. ania

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Rozdział genialny,
      ale...
      NIE MA LEONA!
      NAWET NIE SKOMENTUJE
      LEON MA BYĆ, BEZ NIEGO NIE BĘDZIE LEONETTY NO KURCZAKI
      I DOBRZE, ŻE JEST GEJEM, BO LEON WRÓCI.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. dalej czekam na Leona :)
      Nie mam weny na komentarz wybacz następnym razem się bardziej postaram.

      Usuń
  7. Delfinek Pedrusia�� - chcesz miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku!!! Dopiero znalazłam Twojego bloga i zaczęłam czytać najnowsze opowiadanie ale będę nadrabiać te zakończone też! Jest świetnie ale mam jedno pytanko? Gdzie jest LEON?!!!! Leon musi być bo inaczej to wszystko jest bez sensu xD Czekam na kolejny rozdział a w między czasie będę nadrabiać zakończone Twoje opowiadania!
    Jak możesz wpadnij do mnie bo piszę swoje opowiadanie a szukam poparcia i wsparcia :D
    https://sitetuviera.blogspot.com/
    Buziaki!
    Weny i pisz szybko kolejny rozdział i najlepiej z Leonem :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej ho! Zmusilas mnie do ponownego skomentowania twojego postu...gdzie kolejny rozdział?! No błagam cię kobieto!! Czekam i czekam o czekam i zestarzeje się zaraz :D buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach!
    Jestem beznadziejna... Od 2 rozdziału nie zostawiłam komentarza :(
    Postaram się wrócić jak najszybciej i nadrobić <3

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.