Francesca
Dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z
karetki i ruszyłam za funkcjonariuszami, którzy zabrali Violettę, lecz po
drodze zatrzymał mnie doktor.
- A pani kim jest? - zapytał.
- Siostrą - trzeba było skłamać, bo nie
puści - co z nią?
- Musimy ją zbadać proszę poczekać.
- Ale?!
- Proszę iść do recepcji i podać jej dane
- powiedział wskazując mi miejsce, gdzie znajduje się recepcja.
Odeszłam zdenerwowana i trochę zła.
- Jeszcze jedno co się stało z pani
siostrą? - zadał pytanie, a ja odwróciłam się w jego stronę. Zaczęłam mówić.
- Dobrze... proszę iść do recepcji.
Udałam się w tamtą stronę i wypełniłam
kartę pacjenta, którą otrzymałam od pielęgniarki. Znałam wszystko, co było na
tej karcie.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Violetta
Jestem na łące pełnej kwiatów, które zbieram. Po chwili słyszę
czyjeś odchrząknięcie. Odwracam się w stronę skąd dobiega dźwięk. Wszystkie
kwiaty, które trzymam w rękach wypadają mi od razu. Widzę przed sobą W…
Williama? Jak to możliwe? Przecież on nie... Mam teraz łzy w oczach. Podchodzi
bliżej.
- Witaj Violu...
- William? To ty? Ale jak to możliwe?
- Nie mam zbyt dużo czasu, muszę się streszczać... Jestem tutaj,
by Ci pogratulować w tym co robisz. Jesteś świetną uczennicą, przyjaciółką, a w
przyszłości będziesz wspaniałą matką dla swoich dzieci, lecz słuchaj będziesz
miała na drodze wszelkie możliwe przeszkody, więc pamiętaj daj ludziom zawsze
dojść do słowa, by mogli wytłumaczyć, czy nawet Ci pomóc.
- Dobrze, rozumiem Cię.
- Chodź przytulimy się i muszę już odejść - podeszłam i
przytuliłam się do niego - a teraz... Żegnaj - rozpłynął się w powietrzu.
Później usłyszałam tylko czyjś głos, który dobiegał do mnie
powoli i mało wyraźnie.
- Udało
się. Porozmawiamy później, a
teraz proszę ją przewieźć na salę i niech będzie pod opieką. Teraz musi poleżeć w spokoju. Proszę nikogo do niej nie wpuszczać i
powiedzieć o tym innym, że bez mojej zgody nikt
kto przyjdzie nie ma wstępu do sali.
- Dobrze... Ach dziewczyna miała szczęście...
- Tak...ty młody tylko się nie zakochaj.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Leon
- Verdas podaj!
- Czas dla drużyny! - krzyknął Maxi - Leon
chodź tutaj - podszedłem do niego - Stary co się dzieje? Patrzysz na
nauczyciela, na mnie, w sufit, na Broadwaya. Człowieku skup się! Masz piłkę
stoisz, kozłujesz nikomu nie podajesz a później tracisz piłkę. Nie możemy
przegrać przed nami zawody, a to jest tylko klasowy meczyk, który powinniśmy
wygrać, a nie przegrywać 9:5. To tylko rozgrzewka przed zawodami, a ty jesteś
roztrzepany. Zostało 10 minut lekcji weź się ogarnij i gramy, a później idź do
domu i tam załatw to co Cię gryzie, bo to co ty odwalasz jest nienormalne!
- Maxi ma racje. Weź się do roboty, bo
zachowujesz się dziwnie, to nawet mało powiedziane. Jak nie ty!
- Dobra chłopaki do roboty. Nie możemy
tego przegrać!
- Gramy!
- Maxi podaj.
- Broadway.
- 9:6!
Usłyszeliśmy gwizdek i graliśmy dalej.
Zostało tylko 6 minut.
Kilka minut później
Jest! wygraliśmy. Zadzwonił dzwonek i
udaliśmy się w stronę szatni
- No Leon myślałem, że się nie obudzisz.
- Co się stało, że tak się zachowujesz?
Czekaj! chyba wiem... czyżby dziewczyna? - Maxi zaczął się śmiać i z nim reszta
- Tak dwie - powiedziałem ironicznie ze
sztucznym uśmiechem. Przebrałem się do końca, powiedziałem krótkie ,,cześć'' i
wyszedłem zgarniając plecak. Ruszyłem do domu
W domu
Rodziców znowu nie ma. Pojechali w delegację
na dwa tygodnie z państwem Castillo. Wszedłem do kuchni i zacząłem
przygotowywać sobie obiad. Po obiedzie poszedłem do pokoju i położyłem się na
łóżku. Zaraz ogarnęły mnie myśli. Jak mogłem być taki głupi. To już przeszło
wszelkie granice. Przecież to jest dziewczyna... i przeze mnie wylądowała w
szpitalu. Przecież ja mogę być teraz zawieszony, lub co najgorsze wyrzucony.
Ojciec i matka mnie zabiją... Wstałem z łóżka i zbiegłem na dół po drodze
łapiąc kluczyki od samochodu. Wyszedłem zamykając dom. Wsiadłem do auta i
odjechałem.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Francesca
Siedzę tutaj i czekam na lekarza, Jak się
zapytałam jakiejś pielęgniarki co z Violą, to kazała siedzieć i czekać. Ciekawe
na co? Na cud, aż ten facet się ruszy i będzie tędy przechodził? Nareszcie
idzie.
- Panie doktorze, panie doktorze!
- Pani tu jeszcze siedzi jest po
dziewiętnastej.
- Panie doktorze co z Violettą? -
zapytałam.
- Pani siostra jest po zszywaniu głowy.
Już wszystko jest w porządku. Pacjentka musi trochę odpocząć. Przy zszywaniu
głowy mieliśmy pewne problemy i musieliśmy podać jej silne leki, by przestała
się rzucać, więc dziewczyna zapadła w śpiączkę, ale przy odpowiednich lekach
powinna wybudzić się najwcześniej za tydzień. A i jeszcze jedno... pacjentka
może mieć zaniki pamięci i może nie poznawać osób, ale to na jakiś czas, bo te
leki tak działają, więc proszę się nie martwić, gdyby nie poznawała kogoś.
- Czyli amnezja? - zapytałam.
- Tak, ale porozmawiamy o tym, gdy pani
siostra będzie miała zaniki.
- Mogę do niej wejść? Tylko na chwilę -
zaczęłam prosić lekarza i robiłam przy tym maślane oczy.
- Tylko chwila.
- Dziękuję - ruszyłam do sali.
- Oj Viola Viola... w coś ty się wpakowała
- powiedziałam do siebie szeptem - mam nadzieję, że szybko się wybudzisz i
będziesz tu z nami. Muszę iść, bo lekarz dawał mi mało czasu, ale przyjdę
jutro, obiecuję. A teraz odpoczywaj i szybko się budź, w końcu ktoś musi dawać
mi spisać pracę domową jak czegoś zapomnę - powiedziałam wstając ze
śmiechem i wychodząc z sali, a następnie ze szpitala. Ruszyłam do domu.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Kto to William? - przyjaciel Violetty. Chłopak nie żyje, zginął w wypadku, gdy Violetta miała 15 lat.
Co będzie z chłopakiem, który rozmawiał z lekarzem?
Czy Pozna Violettę bliżej?
O tym w kolejnym rozdziale.
Miss Blueberry
Hej :)
OdpowiedzUsuńTo znowu ja.
Według mnie rozdział I był lepszy od II, ale ten też jest całkiem całkiem.
Cudowny rozdział i z każdym rozdziałem coraz bardziej mi się podoba to opowiadanie
OdpowiedzUsuń