niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 39 - Zniszczyłem jej życie

Rozdział z dedykacją dla: 
Eva Eva, Positivamente Fresa Loco, Afrodytka

Violetta


Spojrzałam porozumiewawczo na Leona, wzięłam powoli wdech, który było ostatnim przed zaczęciem naszej rozmowy, a następnie odezwałam się cały czas patrząc na mojego chłopaka.
- Chcemy wziąć ślub.
Przy stole zapadła cisza.
Gdzie jesteśmy? Jestem właśnie z moimi rodzicami na obiedzie w domu rodziców Leona. Jest już drugi miesiąc 2017 roku, czyli luty. Rozmawiałam z Leonem o na temat ślubu i on na początku podszedł do tego niechętnie, a następnie (znowu) zaczął mówić, że zostało mu mało życia, ale w końcu, po moich długich błaganiach zgodził się. Przełknęłam ślinę. Leon ścisnął moją rękę pod stołem, co miało oznaczać, że nie jestem tutaj sama. Wzrok naszych rodziców skakał to na mnie, to na Leona i z powrotem na mnie. Nasi rodzice mierzyli nas swoim wzrokiem. Cholera… Wiedziałam, że się nie zgodzą.
- Ja… - zaczęłam, ale przerwał mi mój ojciec.
Teraz to dopiero będzie niezła jazda.
Jestem pewna, że te słowa, które zaraz usłyszę zabolą mnie jeszcze bardziej, niż wtedy, gdy obrywałam wyzywkami od Leona. 
- Co wy sobie w ogóle wyobrażacie?! Myślicie, że co?! Że jesteście niby tacy dorośli?!
Przełknęłam ślinę.
- Ale… - próbowałam wejść mu z zdanie.
- Nie przerywaj mi!
Wzdrygnęłam się.
- Ślub?! Może jeszcze i dzieci?! Nie pozwolę, by doszło do żadnego ślubu! Jesteście niepełnoletni i jeszcze całe życie przed wami! Nie pozwolę! Jeżeli zobaczę – zaczął mówić do Leona poważnym głosem - Że trzymasz ją za rękę, spotykasz się z nią poza szkołą, czy ją całujesz, to…
- Tato… - powiedziałam cicho.
Mężczyzna spojrzał na mnie zabijającym wzrokiem.
Lepiej już się zamknę…
- Powiedziałem nie przerywaj mi!
Krzyknął mordując mnie wzrokiem.
- Słuchaj chłopcze, jeżeli zrobiłeś mojej córce bachora, jeżeli dowiem się, że tylko ją tknąłeś, to nie ręczę za siebie!
- Boże! Jestem dziewicą! – powiedziałam głośno – Już?! Przestaniesz nam robić kazanie?! – zapytałam.
 Wstałam od stołu.
- Do widzenia.
 Wyszłam z domu państwa Verdas. Dopiero teraz dałam upust moim emocjom.

Jedna łza-za to, że wszystko zepsułam…
Druga łza- za to, że wszystko zniszczyłam…
Kolejna i następne potoczyły się same bez przyczyny…
Po chwili poczułam uścisk na moim ramieniu. Odwróciłam się i poczułam, jak jestem przytulana do tej osoby. Może i czasami jest on złośliwy, ale to jednak mój przyjaciel.
- Fede… - wyszeptałam ochrypłym głosem.
- Ćsi… - wyszeptał głaszcząc mnie po włosach – Leon? – pokręciłam głową – Ojciec? – przytuliłam się mocniej do niego. Co z tego, że staliśmy na środku chodnika? – Chodź ze mną – wyszeptał w moje włosy, a następnie pociągnął mnie za rękę.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Leon

Violetta wypadła z domu cała we łzach.
Kurwa!
A miała przeze mnie nie płakać!
Podniosłem się powoli od stołu, ale zatrzymał mnie mój ojciec. Spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
- Siadaj! – warknął.
No nieźle… teraz to dopiero zaczną się prawdziwe problemy.
- Powiedz mi, co wyście sobie do jasnej cholery myśleli – powiedział, a właściwie starał się mówić, ponieważ ledwo trzymał swoje nerwy na wodzy. Już miałem się odezwać, ale stwierdziłem, że lepiej się zamknę – Naprawdę?! Ślub?! Zrobiłeś jej dzieciaka, tak?! Jak ty mogłeś to zrobić?! Czy ty chcesz zniszczyć to wszystko, co do tej pory było?!
- Violetta jest w ciąży… - szeptał jej ojciec do siebie – Zniszczyłeś mojej córce życie!
Jak mogłem niby zniszczyć jej życie?! Przecież ona nie jest w ciąży. Nie zbliżyłem się do niej tak bardzo, by była w tym stanie. Nie zbliżyłem się wcale…
Ale racja…
Zniszczyłem jej życie i niszczę do tej pory. Chyba czas to zakończyć. Mam nadzieję, że uda się jej jeszcze uratować swoje życie. Da radę naprawić to wszystko. Wiem, że zmarnowałem jej fragment życia. Najpierw jej docinałem, a później ją pokochałem i jakby… jakby kazałem jej mnie pokochać. Zrobiła to? Tak. Zniszczyłem ją i robię to do teraz. Mimo, że ją kocham, to muszę się liczyć z tym, że to już nie długo będzie koniec. Koniec mojego życia. Niech zapamięta mnie, nawet jeżeli zostaną te złe wspomnienia po tym, jak zakończę to wszystko bardzo źle dla mnie, zrywając z nią. Ale, czy nie na tym polega miłość do drugiej osoby? Chcesz dla niej jak najlepiej i zrobisz wszystko. To już postanowione. Zakończę to już niedługo. Tylko musi być to odpowiednia chwila.
- Tak… - przerwałem im – Zniszczyłem jej życie – powiedziałem – Niech się pan nie martwi – zwróciłem się do mężczyzny – Nie dotknąłem jej, mówiła prawdę. Już niedługo będzie po wszystkim i nie będzie się pan martwił, że jakiś tam Leon zabiera pańską córkę i odrywa ją od wszystkiego, co dla niej lepsze. Już niedługo nie będzie się tak pan martwił, że Violetta jest ze mną. Będzie sama, spokojnie. Jeszcze jakieś kilka, może kilkanaście miesięcy.
Wstałem od stołu. Poszedłem do swojego pokoju cały zdenerwowany. Założyłem na siebie inne ubrania, czyli jeansy, białą koszulkę i czarną bluzę. Założyłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domu. Zerwać z nią jak najszybciej. Napisałem do niej wiadomość

Do: Violetta
Gdzie jesteś?
Od: Violetta
A czy to ważne?
Jeszcze żyję i mam się dobrze.
Nie masz się co o mnie martwić.
Do: Violetta
Odpowiedz mi na moje pytanie.

Nie odpisała. Postanowiłem do niej zadzwonić. Odebrała po sześciu sygnałach.

- Halo?
W tle dało usłyszeć się muzykę.
- Gdzie jesteś? – zapytałem poważnie.
- Wyluzuj! – powiedziała śmiejąc się.
- Gdzie jesteś?
- Nie powiem ci nic, ale wiesz ten klub przy knajpie obok centrum jest świetny!
- Zaraz tam będę.
- Nie przychodź! Albo wiesz co? Przyjdź.
Rozłączyła się.
Wsiadłem do mojego auta i ruszyłem do tego klubu. Już na parkingu przy klubie dało się usłyszeć głośną muzykę. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę wejścia. Ściemniało się. Wpadłem do środka i mogłem ujrzeć przy samym barze Ludmiłę i Federico. No tak mogli wejść i wpuszczono mnie, bo przecież Diego ma wuja, który ma ten klub. Podszedłem do nich, a przy mnie momentalnie pojawili się Diego i Francesca.
- Gdzie jest Violetta? – zapytałem.
- A może tak: Hej kochani, czy widzieliście może Violettę? – powiedziała z sarkazmem Ludmiła.
- Bez zbędnych szczegółów. Gdzie ona…
Moją uwagę przykuła moja dziewczyna tańcząca z jakimś tlenionym blondynem. Tańczyli. Tańczyli? Nie! On się do niej przystawiał! Całował jej szyję!
Podbiegłem do nich i odsunąłem ją od niego.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Hejka!
Przepraszam za taką obsuwę z rozdziałem, ale jestem chora...
Świetnie akurat, jak zaczęły mi się ferie...

Mam małe pytanie:
Do której z Was lub do kogo innego mogłabym się zgłosić z prośbą stworzenia szablonu na bloga? Proszę o odpowiedź w komentarzu :)

Podoba się rozdział?
Jak myślicie co będzie dalej?
Może Vils to wszystko zakończy, odwidzi jej się zielonooki i koniec?

Proszę, pozostaw po sobie komentarz, nawet w postaci kropki :)

Buziaki
Miss Blueberry 

45 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No i to by był koniec szczęśliwej Leonetty.
      Świetny 😀😀

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dopiero przeczytałam poprzedni, a nie zauważyłam, że jest już kolejny ❤
      Rozdział jak zawsze genialny, już nie mogę doczekać się kolejnego ;*

      xoxox
      Diana

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ostatnie rozdziały wraz z tym są mega emocjonalne. Uczucia, problemy, miłości, sens życia wypełnia każdą komórkę ciała bohaterów. Z wielką przyjemnością czytam i za każdym razem zastanawiam się co jeszcze dla nas-m czytelników przygotujesz następnym razem :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Rozdział cudowny.
      Rodzice Leonetty w ogóle nie rozumieją dlaczego chcą wziąć ślub, albo indziej, oni nie chcą rozumieć.
      Coś między nimi zaczyna się psuć.
      Oby wszystko sobie wyjaśnili.
      Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
      Asia Blanco

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. OMG!😱
      NO NIE!
      Co za ludzie co nim to przeszkadza...
      Biedy Leoś...😢💔
      Super a ten Dwon Federico musiał ją wziąść te tego klubu...
      Oczywiście... no ba!
      Czekam na next❤❤
      Buziam😘
      Tila❤

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. A tylko z nią zerwij a nie wiem co ci zrobię 😡
      Ślub?!
      Omg😱
      Czemu rodzice tak zareagowali? 😭
      Rozdział cudowny 😍😍
      Czekam na nexta 😃
      Buziaczki kochana 💖💕❤
      Mrs.💕💖💙

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Violetta mnie super wnerwiła
      Leon przyjeżdża a tam jakiś meżczyzna ją całuje?
      OMG
      Chce już next!!
      /Emily

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Cudo💗💗
      Ciesze sie ze na bloggerze sa takie utalentowane osoby!
      Chcialabym, zebys pisala dla nas juz zawsze haha.
      Czekam na nastepny.
      Posdrawiam,
      Marysia❤

      Usuń
  9. JORTINI BLANCO - zajmować Ci miejsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że tak.
      Rozdział super...
      Mam nadzieje że Leonetta będzie razem.
      Czekam na kolejny.
      Może dasz rade jeszcze dzisiaj ??

      Usuń
    2. Niestety nie :(
      Nie mam siły i piszę teraz z telefonu...
      Przepraszam.

      Usuń
  10. ali nutella - zajmować Ci miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  11. pati Chmielewska - zajmować Ci miejsce?

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. Pewnie :D
    Mam nadzieję że nic się nie zepsuje pomiędzy Leonettą i Leon z nią nie zerwie.
    Oni muszą być razem
    SUPER <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział 😍
    Leon zerwij z nią, a nie przeżyjesz kolejnej nocy! 😠
    Tylko spróbuj! A zobaczysz co ja Ci zrobię! Wyślę do Ciebie Lucyfera!

    Ojciec Violki przegiął pałę. Powinien wysłuchać Violetty, a nie od razu wybuchać. A biedna się popłakała. Czy ona pijała w tym barze?

    Czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam

    Mrs. Devil

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć!
    Rozdział świetny :)
    Na pewno będę do ciebie zaglądała.
    Zapraszam do mnie.
    Dopiero zaczynam, więc z chęcią poznam twoje spostrzeżenia co do mojego bloga ;)
    http://zanimsiepojawilesbymiss.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)
    Miss Impatient

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.