sobota, 27 stycznia 2018

Rozdział 65 - Koniec


Ostatni rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom ♥

Francesca

Gdy Ludmiła do mnie zadzwoniła i opowiedziała całą sytuację, czym prędzej ruszyłam do domu mojej przyjaciółki. Gdy pojawiłam się w środku domu państwa Castillo to, co ujrzałam zszokowało mnie. Szczerze mówiąc, to byłam przerażona widokiem, który ujrzałam.
Ona leżała cała we krwi.
Zadzwoniłam na pogotowie. Po jakimś czasie lekarze pojawili się w domu i zabrali nieprzytomną dziewczynę do szpitala. Postanowiłam czym prędzej zadzwonić do mamy Violetty. Po kilku sygnałach jej rodzicielka odebrała.
— Halo? Francesca? – usłyszałam jej głos w telefonie.
— Violetta jest w szpitalu – powiedziałam. Po drugiej stronie usłyszałam tylko głuchą ciszę.

Angie

— Violetta jest w szpitalu – nie odezwałam się słowem.
— Gdzie? – zapytałam po chwili.
— Tam, gdzie ostatnio – rozłączyłam się. Poinformowałam Germana o całej tej sytuacji. Ruszyliśmy do szpitala. Jestem cała zdenerwowana. Co tym razem ona wywinęła? Gdy znajdowaliśmy się już w szpitalu, podleciałam do recepcji.
— Przepraszam – kobieta spojrzała na mnie – Gdzie leży Violetta Castillo?
— Panna Castillo – sprawdziła kobieta w komputerze.
— Violetta jest teraz przygotowywana do płukania żołądka – powiedział głos za mną. Odwróciłam się i ujrzałam tam lekarza – Państwo są jej rodzicami – kiwnęłam głową — Jeżeli chce się pani więcej dowiedzieć, to zapraszam – wskazał dłonią na gabinet.
Ruszyłam za mężczyzną do środka gabinetu. Usiadłam na krześle, naprzeciwko lekarza.
— No więc panna Violetta przesadziła troszeczkę z alkoholem i podcięła sobie żyły od nadgarstka aż po łokieć. Nie wiemy co się dziele, ale ta młoda Włoszka powiedziała nam, że państwa córka dostała bólów w podbrzuszu, co jest bardzo dziwne jak na jej bardzo młody wiek. Okej, da się to wytłumaczyć w sumie tak, że występują one podczas pierwszych dni miesiączki u niektórych, ale nie u wszystkich kobiet. Właśnie jej ręka jest zszywana. Postaramy się wyrzucić z organizmu państwa córki całą tę truciznę, tylko jest jedno małe „ale”, a mianowicie, gdy podamy pannie Violetcie leki po płukaniu żołądka, a weźmy pod uwagę to, iż będzie ona miała w sobie jeszcze jego resztki, to może zapaść ona w śpiączkę. Sami państwo wiedzą, alkohol plus leki równa się śpiączka lub jeszcze gorzej, ale nie martwmy się na zapas.
— To… To… Czy Violetta przeżyje?
— Jest takie prawdopodobieństwo, że lek, który zostanie jej podany może źle zareagować z nadmierną ilością trucizny w jej organizmie.
— Jak duże?
— 40% – wzięłam głęboki wdech.
— Gdzie ona jest teraz? – zadałam kolejne pytanie.
— Jest przygotowywana do płukania żołądka. Jest przytomna, ale nie rozumie co się z nią dzieje. Jest, jest jakby wpółprzytomna? Chyba tak to mogę ująć, przytomna, ale nie do końca. Teraz potrzebuję tylko państwa zgody na użycie odpowiednich leków, wyrazie jakichkolwiek komplikacji. Czyli to oznacza, że panna Violetta zapadnie w śpiączkę, gdyby jej organizm źle zareagował na leki  – powiedział podając mi odpowiednie dokumenty. Jeden nieczytelny podpis i moja córka ma możliwość przeżyć tylko w sześćdziesięciu procentach. Teraz pozostaje nam tylko czekać i… się modlić.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ 

Emma

Gdy wróciliśmy do domu z firmy nie mogłam usiedzieć na miejscu. Violetta wylądowała w szpitalu. Na kanapie w salonie siedział Leon i robił coś w swoim telefonie.
— Wiesz, że twoja dziewczyna Violetta jest w szpitalu? – zapytałam siadając obok niego. Chłopak dziwnie na mnie spojrzał cały zdenerwowany i schował telefon – Coś się stało? – zapytałam wstając za chłopakiem i kierując się do kuchni, w której znajdował się James.
— Nic, zupełnie nic. Nie jestem już z Violettą – powiedział patrząc mi prosto w oczy, które były bardzo dziwne, coś mi tutaj nie pasuje. Coś jest nie tak…
Zaraz, zaraz… Chyba się przesłyszałam. Co on powiedział?
— Możesz powtórzyć? – zapytałam nie kontaktując. Wolałam usłyszeć coś innego, miałam nadzieję, że się przesłyszałam, przecież mogę mieć problemy ze słuchem, więc na pewno wszystko sobie wyobraziłam.
— Nie jestem już z Violettą. Nie jesteśmy już razem.
Spoważniałam i spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jednak mam dobry słuch, zbyt dobry. Odezwałam się po krótkiej chwili.
— Coś ty zrobił? – zapytałam mierząc go groźnym wzrokiem.
— Dlaczego mnie obwiniasz? Wiesz, że mamy nowych sąsiadów, mamo? – pokiwałam głową, że nie.
Niby skąd mam to wiedzieć?
– No to już wiesz. Rodzice Stephanie kupili ten dom naprzeciwko nas. Spotkałem ją, gdy wracałem do tutaj domu od Violetty. Wpadliśmy na siebie i ona powiedziała, że mieszka teraz w Buenos Aires i bla, bla, bla. Dziewczyna zaproponowała, byśmy poszli do kawiarni, na co ja niechętnie się zgodziłem. Gdy byliśmy w jej domu, ponieważ chciała się najpierw przebrać. Dałem się… po prostu się jej dałem…
— Leon powiedz, co się dzieje – powiedziałam i potarłam delikatnie jego ramię.
— Ona mnie pocałowała… A Violetta to zobaczyła na jakimś nagraniu… Właściwie po co ja mówię ci to mamo? I tak mnie nie zrozumiesz, jesteś kobietą i masz solidarność jajników czy jak to tam się mówi w waszym języku. Za półtora tygodnia jest koniec roku szkolnego. Chcę wrócić do szpitala. Mam już osiemnaście lat i będę sam o sobie decydował. Chcę się jeszcze trochę nacieszyć tym wszystkim, ale to zaczyna się robić niemożliwe, bo mój cały organizm nie wytrzymuje. Nie mogę tutaj zostać skoro niszczę wszystkim życie. Wracam do szpitala – powiedział poważnym głosem, wychodząc z naszej kuchni.
Spojrzałam na Jamesa przerażona. Chyba nadal czegoś nie rozumiem? W salonie usłyszeliśmy huk. Pobiegliśmy w tamtą stronę. Na podłodze leżał nasz syn. Cały nieprzytomny. Podbiegłam do niego. Przyłożyłam dwa palce do jego szyi, by sprawdzić puls. Nie wyczuwałam go. W moich oczach stanęły łzy. Wszystko traci swój sens… Zaczęłam robić mu masaż serca. Mój mąż szybko zadzwonił po karetkę. Po kilku minutach zjawili się funkcjonariusze i zabrali naszego nieprzytomnego syna. Ruszyliśmy do szpitala. Okazało się, że choroba Leona zaczęła wygrywać z jego organizmem. Potrzebował natychmiastowej operacji. Wszystkie papierki z tym związane podpisywał mój mąż, ponieważ ja nie byłam w stanie nic zrobić. Cała się trzęsłam. Jesteśmy już od pięciu godzin w szpitalu. Mój biedny synek… Proszę, niech on przeżyje.
— Powiedz mi, że to nie jest prawda – szepnęłam przytulając mojego męża. Po moich policzkach spłynęły łzy. Ze strony mojego męża usłyszałam tylko głośne westchnięcie.
— Emma… Tak musiało być. Życie pisze różne scenariusze, a ten niestety musiał się tak skończyć.
— Ale ja tak nie chcę. Chcę, by Violetta przeżyła operację, by Leon był szczęśliwy, by wszystko było tak, jak dawniej.
— Wiesz, że nie można mieć kilku rzeczy na raz.
— Ich historia nie może tak się skończyć.
— Ona już się skończyła. Otwórz oczy. Lekarze walczą o zdrowie Violetty na stole operacyjnym, Leon nie widzi żadnego ratunku dla siebie, a my z dnia na dzień mamy coraz krótsze życie.
— Czyli to koniec? – zapytałam mężczyznę. Mój mąż westchnął i odpowiedział.
— Tak. To koniec.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Hmm… Cześć?
I jak tam rozdział? Chyba nie powinnam zadawać tego pytania…
Wydaje mi się, że mnie zabijecie za to, co przeczytaliście tam u góry kilka linijek temu…
No i się skończyła historia. Czy to koniec historii Leona i Violetty? Nie wiem…
To chyba… już koniec.

To już ostatni rozdział tej historii :)
Epilogu nie będzie.

Dziękuję, że byliście tutaj ze mną i czytaliście moje wypociny. Dziękuję za każdy komentarz, za każdy przeczytany post przez Was 😘
Chciałabym, żeby każdy, kto czytał tę historię zostawił po sobie ślad w postaci komentarza, nawet jak nie ma konta, to z anonimka ♥  
Będzie mi bardzo miło zobaczyć ile osób ze mną jest 😉

Czy będzie następna historia? 
Tak, będzie. Teraz tylko muszę się zastanowić co napisać i jak ma następna historia wyglądać.

Buziaki 😘

46 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Witaj!
      A ja z komentuje będę taka miła i to zrobię. A więc na początek giń, przepadnij, a z Tobą ten rozdział.
      Jak mogłaś to zrobić? Nic nie zostało wyjaśnione, chociaż ja mogę sobie dalszą część dopowiedzieć. To jest takie otwarte zakończenie, które można w różny sposób w swojej głowie przedstawić. I ja sobie teraz swoje zakończenie napisze,a kto mi będzie żałował Violetta i Leon przeżyli. On ją przeprosił. Ona jego, chociaż ja nie wiem, czy ona miała za co go przepraszać...za chęć zabicia siebie? Nie trochę kiepski pomysł te jej przeprosiny się jeszcze przemyśli. Później wzięli ślub,a teraz wychowują razem dwójkę dzieci lub czwórkę na tą sprawą też trzeba jeszcze pomyśleć. No i wszystko ładnie się ułożyło. Nie ma to, jak stworzyć własne zakończenie. Im było przeznaczone szczęście. Niech żyje Leonetta! Już głupawka mi się zaczyna lepiej skończę ten komentarz.

      Usuń
    2. Jak zginę, to kto napisze nową historię? 😂😂😂

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. o jejciu, ja nie wierzę że to koniec
      nie wierzę
      violka operacja, ale podejrzewam śmierć
      a leon dead
      o nie
      o nie
      to była długa podróż z tą historią
      a ja czekam na twoją kolejną!
      i już nie mogę się doczekać!
      /jaa

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Puk puk. Oto ja , z mega złym humorem , ale cóż grunt że jestem.

      Zabiłaś Leonka ;o Szok , w ogóle jaka chora ? Nie uważnie czytałam czy co ? :D Dobra nie ważne , Viola operacja , Leon śmierć. Ty zła kobito , morderczyni ha ha

      Dobra teraz ogólnie , uwielbiam twój styl pisania , choć nie byłam od początku opowieści wszystko nadrobiłam i jestem do dziś. Cieszę się , że napisałaś tyle rozdziałów , z twoich wspaniałych pomysłów i weny. Liczę , że nowa historia będzie jak najszybciej , nie każ mi zbyt długo czekać.

      Pozdrawiam i buziaki Dars :*

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wyszłam z wprawy pisania komentarzy...
      Zacznę od tego, że czytałam tę historię na bieżąco i nie mogę uwierzyć, że tak właśnie się skończyła. Gdzieś w głębi duszy liczyłam na powrót Leonetty jednak przy stanie Leona oraz silnym zatruciu lekami Violetty to byłoby niemożliwe.
      Bardzo podoba mi się ostatni rozdział mimo, że jest smutny i trzeba pożegnać się z tą historią. Pragnę ci ogromnie podziękować za tak dobrą historię, którą czytało się z przyjemnością no i na sam koniec. Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie napisać w obojętnie jakiej sprawie nawet szablonu ♥
      Pozdrawiam xx

      Usuń
    2. Dziękuję za piękny komentarz jak i szablon ♥

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. dawno mnie tu nie bylo i wow, nie wiem, co powiedzieć. trochę dziwnie rozstać sie z tą historią bo tylu rozdziałach, jestem szczęśliwa, ze nie kończysz pisania i masz zamiar napisać następne opowiadanie (na które swoja drogą czekam!).
      pozdrawiam i wysyłam duzo miłości.
      Kamuflaż.

      Usuń
  6. CO.
    JAK TO EPILOG
    TAK PO PROSTU?!
    Nie wiadomo, jak to się skończyło ;-;
    Leonetta musi być razem, on nie może umrzeć pokłócony z Violettą :(
    Teraz mi smutno :(
    Kocham to opowiadanko ♥
    Może jednak coś jeszcze napiszesz? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam w notatce pod rozdziałem:
      "Czy będzie następna historia?
      Tak, będzie. Teraz tylko muszę się zastanowić co napisać i jak ma następna historia wyglądać." 😉

      Usuń
    2. Chodziło mi o kontynuację tej :(
      Ale rozumiem, że taka była twoja wena no i cóż :(

      Usuń
  7. Napisz proszę epilog:)
    Chciałabym szczęśliwe zakończenie tej opowieści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz 😘
      A nad epilogiem może się jeszcze zastanowię 😉

      Buziaczki ❤
      Miss Blueberry

      Usuń
  8. Podźgałaś mnie nożem.

    ...


    ...


    Masarz? Masarz?!

    Dlaczegooooo? :O DX


    Mmmm mm zakończenie piękne <3333
    Już ci to kiedyś pisałam, że świetne :) ;)

    Suuuuuuupeeeeeer

    Bardzo mi się podoba i nie wiem, co napisać.

    No dobrze. Końcówka była super i opowiadanko było super, to teraz

    MYŚL NAD NASTĘPNYM !!!!
    BĘDĘ CIĘ PILNOWAĆ, WIĘC UWAŻAJ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć!
    Zostawiłaś komentarz u mnie na blogu z zaproszeniem - dlatego jestem.
    Szczerze mówiąc cieszę się, że skończyłaś tę historię, bo dzięki temu będę na bieżąco!
    Twój styl pisania jest naprawdę dobry.
    Czekam na nową historię i mam nadzieję, że mnie zaciekawi ;D.
    Życzę miłego wieczoru,
    Shoshano.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.