Violetta odebrała telefon. Uśmiech, który znajdował się na
jej twarzy zaczął stopniowo znikać. Wpatrywałem się w nią i próbowałem cokolwiek
wyczytać z jej twarzy. Niestety ujrzałem tylko ból i wściekłość. Gdy zakończyła
rozmowę, spojrzała na mnie.
- Violetta wszystko ci wyt… - przerwała mi.
- Co tutaj jest tłumaczyć?! Leon ja tak nie mogę…
- Violetta proszę nie…
- To koniec Leon.
Potrząsnąłem głową. Uff… to tylko moja wyobraźnia. Spojrzałem
na Violettę, która odebrała telefon.
Violetta
- Cześć Fran.
- Vils! Jak ci leci czas?
- Serio dzwonisz się o to zapytać? – zaśmiałyśmy się – Jest
cudownie – powiedziałam podchodząc do kasy. Kobieta zapakowała sukienkę.
Wyjęłam portfel, lecz kobieta powiedziała, że Leon już zapłacił. Czuję się z
tym niekomfortowo – A jak u ciebie?
- Genialnie dużo się dzieje. Dzisiaj byłam z Diego na
mieście. Rozumiesz wyszliśmy razem na miasto!
- Marco nie będzie zadowolony – powiedziałam, a po chwili
usłyszałam odchrząknięcie mojego chłopaka. Spojrzałam na niego i posłałam mu
buziaka.
- Violetta, Diego to tylko kolega. A tak poza tym jest
miły…
- Dosyć tych amorów.
- Wiesz co Vilu, miałam ci coś powiedzieć, ale wypadło mi z
głowy.
- Jak tylko pomyślałaś o Diego – zaśmiałam się.
- No nie ważne… Jak przypomnę sobie, to zadzwonię buziaki.
- Pa – rozłączyłam się.
- Fran jest… - przerwałam mu.
- Nic lepiej nie mów – pokiwałam głową.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
Hotel
To
dziwne uczucie, jak chłopak kupuje ci rzeczy. Czuję się z tym źle. Zawsze sama,
albo z mamą kupowałyśmy ubrania i tak dalej. Tak szczerze, to chodzi tutaj o
to, że ktoś za mnie zapłacił. Rozumiem, że ja i Leon jesteśmy razem, no ale… to
wyglądało, jakbym ciągnęła kasę. Wiem, że pieniądze, które zarabiają nasi
rodzice są na tym samym poziomie, bo są wspólnikami, ale nadal źle się z tym
czuję, że Leon zapłacił za sukienkę.
Violetta
Poczułam, jak ktoś zgarnia moje włosy na drugie ramię.
Odwróciłam się i dałam Leonowi obiecanego wcześniej buziaka. Zamknęłam
pamiętnik, co mój chłopak wykorzystał i położył się ma moim łóżku, a swoją
głowę położył na moich kolanach. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam za nie
delikatnie ciągnąć. Leon zamknął oczy. Zdjęłam jego głowę z moich kolan i
położyłam się obok niego. W pewnym momencie odezwał się Leon.
- Widziałem twój wpis w pamiętniku… - zaczął – Violetta nie
rozumiem tego. Wytłumacz mi o co ci chodzi. Zrobiłem coś nie tak płacąc za tę
sukienkę? – spojrzał na mnie.
- Nie Leon, to nie o to chodzi. Po prostu pierwszy raz ktoś
nie z rodziny kupił mi coś. Po prostu dziwnie się z tym czuję. Nie chcę żebyś
kupował mi rzeczy, bo to wygląda jakbym wyciągała forsę.
- Ale Vils. A jeżeli będziemy rodziną? – zapytał
przekręcając się tak, że leżał na boku. Swoją rękę położył na mojej talii i
przysunął mnie bliżej. Już miałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam – Dobra
zapomnij. Zapędziłem się. Powiedzmy, że ta sukienka była spóźnionym prezentem
na święta.
- Tylko, że teraz wyjdzie, że nic nie dostałeś ode mnie.
- Dostałem i to nawet bardzo dużo.
- Tak na pewno… - szepnęłam tak, żeby mnie nie usłyszał, co
mi się nie udało bo leżymy obok siebie.
- Dostałem ciebie.
- Ja nie jestem prezentem – powiedziałam.
- Jesteś świetną osobą, która jest tylko moja.
Nasza rozmowa trwała jeszcze długo. O 1400
poszliśmy na obiad. Po posiłku stwierdziliśmy z Leonem, że nie warto siedzieć w
apartamencie i wyszliśmy na miasto. Przechodząc przez jakąś uliczkę
zauważyliśmy dzieci rzucające w siebie śnieżkami. Szliśmy przed bawiącymi się
chłopcami. W pewnym momencie dostałam śnieżką w głowę. Odwróciłam się i
ujrzałam chłopca, który chował się za drugiego. Leon kazał temu chłopcu
podejść. Zrobił to, o co go poproszono. Mój chłopak kucnął przy nim. Cały czas
przysłuchiwałam się ich rozmowie. Po chwili konwersacji Leon wstał, a chłopiec
podszedł do mnie, pociągnął za rękę. Schyliłam się, a maluch mnie przeprosił.
Uśmiechnęłam się do niego. Mały szybko odbiegł od nas. Po godzinie spaceru
przechodziliśmy jakąś dróżką, gdzie było prawie pusto. Stało tam tylko kilka
samochodów. Moją uwagę przykuła dziewczynka, która otworzyła furtkę i wyszła na
chodnik. Spojrzała za siebie, po czym ruszyła przed siebie. Cała akcja toczyła
się kilka metrów od nas. Mała przechodziła weszła na ulicę. Ujrzeliśmy
nadjeżdżający z szybką prędkością samochód. Leon podbiegł do dziewczynki i
wziął ją na ręce i ledwo zdążył wskoczyć na chodnik. Dziewczynka wyglądała na
4/5 lat. Kierowca nawet nie zahamował, tylko pojechał dalej. Leon postawił
dziecko przed nami. Dziewczynka miała zaciśnięte powieki i zatkała malutkimi rączkami
uszy. Podeszłam do niej i kucnęłam przed nią. Dotknęłam jej rączki. Spojrzałam
na mojego chłopaka, który próbował unormować oddech. Mała otworzyła oczy.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Cześć, jestem Violetta – podałam jej rękę – a ty
ślicznoto?
- Emily.
- To jest Leon – wskazałam na chłopaka – Co tutaj robisz
sama? – zapytałam ściągając z siebie kurtkę. Co z tego, że będzie mi zimno i jestem
po chorobie? Naciągnęłam na nią ubranie. Na szczęście mam na sobie jeszcze
sweter, a pod nim bluzkę z długim rękawem. Za mną stanął Leon i założył na mnie
swoją kurtkę.
- Szukam mamusi – powiedziała – Wiesz gdzie moja mamusia? –
zapytała podchodząc bliżej mnie. pokiwałam przecząco głową – Musę ją znaleźć –
oznajmiła.
- A w tym domu jej nie ma? – zapytałam wskazując głową na
budynek. Dopiero po chwili ujrzałam napis ”Dom dziecka”. W moich oczach stanęły
łzy. Przełknęłam ślinę.
- Emily! – z budynku wybiegła jakaś kobieta.
- Zobacz – powiedziałam – Już ktoś po ciebie idzie –
Wstałam i wtuliłam się w Leona. Chłopak przycisnął mnie do swojej klatki
piersiowej. Po moich policzkach spłynęły łzy.
- Emily! – wytarłam swoje policzki – Jak mogłaś wyjść?!
Mówiłyśmy ci razem z panią Mary, że masz nie wychodzić! – odwróciłam się w
stronę Kobiety i dziecka.
- Chciałam do mamusi.
- Ile razy ci mam powtarzać, że twoja mama nie żyje! – to
był cios prosto w serduszko tej małej istotki, ale także w moje. Odwróciłam się
do Leona i zaczęłam cicho szlochać. Jak ta kobieta mogła jej coś takiego
powiedzieć?! Jakim prawem?! Rozumiem, że dziecko straciło rodziców, ale żeby
mówić mu to tak wprost?! Usłyszałam jak mała zaczyna płakać, co doprowadziło
mnie do jeszcze większego wylewu łez. Oderwałam się od chłopaka. Kucnęłam przy
dziewczynce. Mała wtuliła się we mnie i zaczęła głośno płakać. Leon zaczął
tłumaczyć kobiecie całe wcześniejsze zdarzenie. Maluch nie chciał mnie puścić,
co doprowadziło mnie do jeszcze gorszego stanu – Już puść panią, żegnaj się i
wracamy – powiedziała próbując oderwać ją ode mnie, a mała jeszcze mocniej
oplotła swoje rączki na mojej szyi – Chodź już! – krzyknęła na nią. Odezwałam
się.
- Proszę na nią nie krzyczeć. Ten maluch nic nie zrobił, a
pani na nią krzyczy – kobieta umilkła – Emily – mała odsunęła się ode mnie –
Jeszcze kiedyś się zobaczymy, obiecuję. A teraz idź razem z panią do środka –
powiedziałam, a dziewczynka niechętnie mnie puściła. Zdjęła moją kurtkę i mi ją
oddała.
Pomachałam jej, a ona się popłakała. Weszły do budynku.
Wzięłam kilka głębokich wdechów. Oddałam Leonowi kurtkę, po czym założyłam
swoją. Po raz kolejny dzisiejszego dnia padłam w ramiona mojego chłopaka z
płaczem. Po kilku minutach się uspokoiłam. Ruszyliśmy do hotelu.
Usiadłam na kanapie. Obok mnie siedzi Leon. Nie mogę się
uspokoić i cały czas płaczę.
- Dlaczego? Powiedz mi Leon? Jak takie dzieci mogą być w
domach dziecka? Ta mała jest taka cudowna. Jak ta kobieta mogła powiedzieć jej
prosto w twarz, że nie ma matki?! Przecież ta dziewczynka przeżyje tam piekło!
– krzyknęłam dławiąc się łzami – Nie wyobrażam sobie, jak ta dziewczynka się
teraz czuje. Musi odczuwać ogromny ból. Tak bardzo chciałabym jej pomóc –
szepnęłam.
- Violu muszę ci coś powiedzieć – zaczął Leon.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
Hejka,
Od czego by tu zacząć…
Wszyscy twierdzą pewnie, że ten rozdział jest do kitu.
Nie wiem, co o nim sądzić.
Chciałabym poznać waszą opinię, ale pewnie zgodzicie się ze
mną, że jest gorzej niż nudny.
Pozostawiam do oceny.
15
komentarzy = następny rozdział
Buziaki
Miss Blueberry
Maddy
OdpowiedzUsuńMusze Ci coś powiedzieć... Zabije cie jak jeszcze raz skończysz rozdział w takim momencie!
UsuńProszę niech Leon jej powie, że namówi rodziców na adopcje.
Kurde ta mała jest taka słodka.
A ta opiekunka nie ma serca!
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Patty;* Super
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały
UsuńVioletta ma dobre serce
Nie każdy by się przejął tak jak ona
Smutno mi z powodu tej dziewczynki
Może rodzina V lub L się nią zajmą
Czekam na next
Buziaczki 😘
Patty;*
Dianaxox
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział 💕
UsuńMała jest po prostu przesłodka.
Oni muszą ją adoptować 😍
Przez zakończenia zejdę z niecierpliwości.
Czekam na kolejną perełkę
Diana
Asia Blanco
OdpowiedzUsuńJak , jak można zakończyć w takim momencie?
UsuńPisz szybko next.
Pozdrawiam, Asia Blanco.
Laura Comello
OdpowiedzUsuńAfrodytka**
OdpowiedzUsuńjulia verdas
OdpowiedzUsuńSzalonaa
OdpowiedzUsuńDlaczego zawsze konczysz na takich momentach???!
UsuńSzkoda mi tej małej :(
Fajnie by było gdyby ja adoptowali.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Cudo *.*
Kocham 😍😍
Szalona ❤❤
Agnieszka Gajos
OdpowiedzUsuńRóża Ben
OdpowiedzUsuńMi osobiście rozdział się bardzo podoba(jak zawsze).Mega żal zrobiło mi się tej małej dziewczynki mam nadzieję,że rodzice Violi lub Leona ją zaadoptują.Z wielką niecierpliwością czekam na nexta,a i oczywiście życzę dużo weny!
UsuńMi osobiście rozdział się bardzo podoba(jak zawsze).Mega żal zrobiło mi się tej małej dziewczynki mam nadzieję,że rodzice Violi lub Leona ją zaadoptują.Z wielką niecierpliwością czekam na nexta,a i oczywiście życzę dużo weny!
UsuńEva Eva
OdpowiedzUsuńWitam. po pierwsze przyznaje się bez bicia, że jestem najgorszą czytelniczką pod słońcem. A czemu? Czytałam właśnie ostatni rozdział i stwierdziłam, że coś mi tu nie gra i nie łapie kilku rzeczy, więc cofnęłam się do pierwszego rozdziału i przeczytałam wszystko jeszcze raz. Odpowiedź znalazłam w rozdziale 11. No ale nie dość, że nie komentowałam od początku to jeszcze ostatnio obiecałam w komentarzy, że wrócę, a tego nie zrobiłam. Przepraszam, to się nie powtórzy :):):). co do aktualnego rozdziału zastanawia mnie o co to chodzi. L. cały czas powtarza, że nie potrafi kochać, później jednak wyznaje swoje uczucie. Do tego wszystkiego wiadomości od Diego. Pomieszanie z poplątaniem. Niecierpliwie czekam jak to się wyjaśni. I jeszcze ta rozczulająca cena z malutką dziewczynką. Gratuluję rozdziału. Oczywiście, zapraszam wpadaj do mnie w wolnej chwili. Pozdrawiam.
UsuńLady Fabulous
OdpowiedzUsuńCudowny. Bardzo smutny ale też piękny. Biedna mała Emily... Mam nadzieje, że kiedys naprawde jeszcze spotka się z Violettą.
UsuńA co do głównych bohaterów, to ciekawi mnie co Leon powie Violi. Chodzi o Stephanie? A może ma wiecej tajemnic? Proszę napisz szybciutko kolejny bo umieram z ciekawości.
Czekam ;)
Positivamente Fresa Loco
OdpowiedzUsuńSuper! Wcale nie jest nudny, tylko Genialny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam TajnyAnonimek :*
Jestem nowa na twoim blogu, wpadłam na niego przez przypadek.
OdpowiedzUsuńMoże to było przeznaczenie...😀
Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów moje pierwsze wrażenie to takie WOW!!!
Masz ogromny talent, twoje rozdziały tak lekko i przyjemnie się czyta.
Naprawdę świetny blog, bardzo mi się podoba, mimo że przeszła mi już faza na Violettę.
Napewno będę na bieżąco z każdym nowym wpisem.
Jeśli to nie problem to możesz zajmować mi miejsce pod rozdziałami, do niczego oczywiście nie zmuszam.
Czekam na next...
Nie ma problemu, będę zajmowała miejsce.
UsuńPozdrawiam.
Miss Blueberry
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńIdeollo <3
OdpowiedzUsuńEmily ♥