piątek, 16 września 2016

Rozdział 20 - Chciałam do mamusi


Leon

Violetta odebrała telefon. Uśmiech, który znajdował się na jej twarzy zaczął stopniowo znikać. Wpatrywałem się w nią i próbowałem cokolwiek wyczytać z jej twarzy. Niestety ujrzałem tylko ból i wściekłość. Gdy zakończyła rozmowę, spojrzała na mnie.
- Violetta wszystko ci wyt… - przerwała mi.
- Co tutaj jest tłumaczyć?! Leon ja tak nie mogę…
- Violetta proszę nie…
- To koniec Leon.
Potrząsnąłem głową. Uff… to tylko moja wyobraźnia. Spojrzałem na Violettę, która odebrała telefon.


Violetta

- Cześć Fran.
- Vils! Jak ci leci czas?
- Serio dzwonisz się o to zapytać? – zaśmiałyśmy się – Jest cudownie – powiedziałam podchodząc do kasy. Kobieta zapakowała sukienkę. Wyjęłam portfel, lecz kobieta powiedziała, że Leon już zapłacił. Czuję się z tym niekomfortowo – A jak u ciebie?
- Genialnie dużo się dzieje. Dzisiaj byłam z Diego na mieście. Rozumiesz wyszliśmy razem na miasto!
- Marco nie będzie zadowolony – powiedziałam, a po chwili usłyszałam odchrząknięcie mojego chłopaka. Spojrzałam na niego i posłałam mu buziaka.
- Violetta, Diego to tylko kolega. A tak poza tym jest miły…
- Dosyć tych amorów.
- Wiesz co Vilu, miałam ci coś powiedzieć, ale wypadło mi z głowy.
- Jak tylko pomyślałaś o Diego – zaśmiałam się.
- No nie ważne… Jak przypomnę sobie, to zadzwonię buziaki.
- Pa – rozłączyłam się.
- Fran jest… - przerwałam mu.
- Nic lepiej nie mów – pokiwałam głową.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Hotel

To dziwne uczucie, jak chłopak kupuje ci rzeczy. Czuję się z tym źle. Zawsze sama, albo z mamą kupowałyśmy ubrania i tak dalej. Tak szczerze, to chodzi tutaj o to, że ktoś za mnie zapłacił. Rozumiem, że ja i Leon jesteśmy razem, no ale… to wyglądało, jakbym ciągnęła kasę. Wiem, że pieniądze, które zarabiają nasi rodzice są na tym samym poziomie, bo są wspólnikami, ale nadal źle się z tym czuję, że Leon zapłacił za sukienkę.
Violetta
Poczułam, jak ktoś zgarnia moje włosy na drugie ramię. Odwróciłam się i dałam Leonowi obiecanego wcześniej buziaka. Zamknęłam pamiętnik, co mój chłopak wykorzystał i położył się ma moim łóżku, a swoją głowę położył na moich kolanach. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam za nie delikatnie ciągnąć. Leon zamknął oczy. Zdjęłam jego głowę z moich kolan i położyłam się obok niego. W pewnym momencie odezwał się Leon.
- Widziałem twój wpis w pamiętniku… - zaczął – Violetta nie rozumiem tego. Wytłumacz mi o co ci chodzi. Zrobiłem coś nie tak płacąc za tę sukienkę? – spojrzał na mnie.
- Nie Leon, to nie o to chodzi. Po prostu pierwszy raz ktoś nie z rodziny kupił mi coś. Po prostu dziwnie się z tym czuję. Nie chcę żebyś kupował mi rzeczy, bo to wygląda jakbym wyciągała forsę.
- Ale Vils. A jeżeli będziemy rodziną? – zapytał przekręcając się tak, że leżał na boku. Swoją rękę położył na mojej talii i przysunął mnie bliżej. Już miałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam – Dobra zapomnij. Zapędziłem się. Powiedzmy, że ta sukienka była spóźnionym prezentem na święta.
- Tylko, że teraz wyjdzie, że nic nie dostałeś ode mnie.
- Dostałem i to nawet bardzo dużo.
- Tak na pewno… - szepnęłam tak, żeby mnie nie usłyszał, co mi się nie udało bo leżymy obok siebie.
- Dostałem ciebie.
- Ja nie jestem prezentem – powiedziałam.
- Jesteś świetną osobą, która jest tylko moja.
Nasza rozmowa trwała jeszcze długo. O 1400 poszliśmy na obiad. Po posiłku stwierdziliśmy z Leonem, że nie warto siedzieć w apartamencie i wyszliśmy na miasto. Przechodząc przez jakąś uliczkę zauważyliśmy dzieci rzucające w siebie śnieżkami. Szliśmy przed bawiącymi się chłopcami. W pewnym momencie dostałam śnieżką w głowę. Odwróciłam się i ujrzałam chłopca, który chował się za drugiego. Leon kazał temu chłopcu podejść. Zrobił to, o co go poproszono. Mój chłopak kucnął przy nim. Cały czas przysłuchiwałam się ich rozmowie. Po chwili konwersacji Leon wstał, a chłopiec podszedł do mnie, pociągnął za rękę. Schyliłam się, a maluch mnie przeprosił. Uśmiechnęłam się do niego. Mały szybko odbiegł od nas. Po godzinie spaceru przechodziliśmy jakąś dróżką, gdzie było prawie pusto. Stało tam tylko kilka samochodów. Moją uwagę przykuła dziewczynka, która otworzyła furtkę i wyszła na chodnik. Spojrzała za siebie, po czym ruszyła przed siebie. Cała akcja toczyła się kilka metrów od nas. Mała przechodziła weszła na ulicę. Ujrzeliśmy nadjeżdżający z szybką prędkością samochód. Leon podbiegł do dziewczynki i wziął ją na ręce i ledwo zdążył wskoczyć na chodnik. Dziewczynka wyglądała na 4/5 lat. Kierowca nawet nie zahamował, tylko pojechał dalej. Leon postawił dziecko przed nami. Dziewczynka miała zaciśnięte powieki i zatkała malutkimi rączkami uszy. Podeszłam do niej i kucnęłam przed nią. Dotknęłam jej rączki. Spojrzałam na mojego chłopaka, który próbował unormować oddech. Mała otworzyła oczy. Uśmiechnęłam się do niej.
- Cześć, jestem Violetta – podałam jej rękę – a ty ślicznoto?
- Emily.
- To jest Leon – wskazałam na chłopaka – Co tutaj robisz sama? – zapytałam ściągając z siebie kurtkę. Co z tego, że będzie mi zimno i jestem po chorobie? Naciągnęłam na nią ubranie. Na szczęście mam na sobie jeszcze sweter, a pod nim bluzkę z długim rękawem. Za mną stanął Leon i założył na mnie swoją kurtkę.
- Szukam mamusi – powiedziała – Wiesz gdzie moja mamusia? – zapytała podchodząc bliżej mnie. pokiwałam przecząco głową – Musę ją znaleźć – oznajmiła.
- A w tym domu jej nie ma? – zapytałam wskazując głową na budynek. Dopiero po chwili ujrzałam napis ”Dom dziecka”. W moich oczach stanęły łzy. Przełknęłam ślinę.
- Emily! – z budynku wybiegła jakaś kobieta.
- Zobacz – powiedziałam – Już ktoś po ciebie idzie – Wstałam i wtuliłam się w Leona. Chłopak przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej. Po moich policzkach spłynęły łzy.
- Emily! – wytarłam swoje policzki – Jak mogłaś wyjść?! Mówiłyśmy ci razem z panią Mary, że masz nie wychodzić! – odwróciłam się w stronę Kobiety i dziecka.
- Chciałam do mamusi.
- Ile razy ci mam powtarzać, że twoja mama nie żyje! – to był cios prosto w serduszko tej małej istotki, ale także w moje. Odwróciłam się do Leona i zaczęłam cicho szlochać. Jak ta kobieta mogła jej coś takiego powiedzieć?! Jakim prawem?! Rozumiem, że dziecko straciło rodziców, ale żeby mówić mu to tak wprost?! Usłyszałam jak mała zaczyna płakać, co doprowadziło mnie do jeszcze większego wylewu łez. Oderwałam się od chłopaka. Kucnęłam przy dziewczynce. Mała wtuliła się we mnie i zaczęła głośno płakać. Leon zaczął tłumaczyć kobiecie całe wcześniejsze zdarzenie. Maluch nie chciał mnie puścić, co doprowadziło mnie do jeszcze gorszego stanu – Już puść panią, żegnaj się i wracamy – powiedziała próbując oderwać ją ode mnie, a mała jeszcze mocniej oplotła swoje rączki na mojej szyi – Chodź już! – krzyknęła na nią. Odezwałam się.
- Proszę na nią nie krzyczeć. Ten maluch nic nie zrobił, a pani na nią krzyczy – kobieta umilkła – Emily – mała odsunęła się ode mnie – Jeszcze kiedyś się zobaczymy, obiecuję. A teraz idź razem z panią do środka – powiedziałam, a dziewczynka niechętnie mnie puściła. Zdjęła moją kurtkę i mi ją oddała.
Pomachałam jej, a ona się popłakała. Weszły do budynku. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Oddałam Leonowi kurtkę, po czym założyłam swoją. Po raz kolejny dzisiejszego dnia padłam w ramiona mojego chłopaka z płaczem. Po kilku minutach się uspokoiłam. Ruszyliśmy do hotelu.
Usiadłam na kanapie. Obok mnie siedzi Leon. Nie mogę się uspokoić i cały czas płaczę.
- Dlaczego? Powiedz mi Leon? Jak takie dzieci mogą być w domach dziecka? Ta mała jest taka cudowna. Jak ta kobieta mogła powiedzieć jej prosto w twarz, że nie ma matki?! Przecież ta dziewczynka przeżyje tam piekło! – krzyknęłam dławiąc się łzami – Nie wyobrażam sobie, jak ta dziewczynka się teraz czuje. Musi odczuwać ogromny ból. Tak bardzo chciałabym jej pomóc – szepnęłam.
- Violu muszę ci coś powiedzieć – zaczął Leon.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Hejka,
Od czego by tu zacząć…
Wszyscy twierdzą pewnie, że ten rozdział jest do kitu.
Nie wiem, co o nim sądzić.
Chciałabym poznać waszą opinię, ale pewnie zgodzicie się ze mną, że jest gorzej niż nudny.
Pozostawiam do oceny.
15 komentarzy = następny rozdział

Buziaki

Miss Blueberry 

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Musze Ci coś powiedzieć... Zabije cie jak jeszcze raz skończysz rozdział w takim momencie!
      Proszę niech Leon jej powie, że namówi rodziców na adopcje.
      Kurde ta mała jest taka słodka.
      A ta opiekunka nie ma serca!
      Cudowny.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Rozdział jest wspaniały
      Violetta ma dobre serce
      Nie każdy by się przejął tak jak ona
      Smutno mi z powodu tej dziewczynki
      Może rodzina V lub L się nią zajmą
      Czekam na next
      Buziaczki 😘

      Patty;*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział 💕
      Mała jest po prostu przesłodka.
      Oni muszą ją adoptować 😍
      Przez zakończenia zejdę z niecierpliwości.
      Czekam na kolejną perełkę

      Diana

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jak , jak można zakończyć w takim momencie?
      Pisz szybko next.
      Pozdrawiam, Asia Blanco.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dlaczego zawsze konczysz na takich momentach???!
      Szkoda mi tej małej :(
      Fajnie by było gdyby ja adoptowali.
      Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
      Cudo *.*
      Kocham 😍😍
      Szalona ❤❤

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Mi osobiście rozdział się bardzo podoba(jak zawsze).Mega żal zrobiło mi się tej małej dziewczynki mam nadzieję,że rodzice Violi lub Leona ją zaadoptują.Z wielką niecierpliwością czekam na nexta,a i oczywiście życzę dużo weny!

      Usuń
    2. Mi osobiście rozdział się bardzo podoba(jak zawsze).Mega żal zrobiło mi się tej małej dziewczynki mam nadzieję,że rodzice Violi lub Leona ją zaadoptują.Z wielką niecierpliwością czekam na nexta,a i oczywiście życzę dużo weny!

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Witam. po pierwsze przyznaje się bez bicia, że jestem najgorszą czytelniczką pod słońcem. A czemu? Czytałam właśnie ostatni rozdział i stwierdziłam, że coś mi tu nie gra i nie łapie kilku rzeczy, więc cofnęłam się do pierwszego rozdziału i przeczytałam wszystko jeszcze raz. Odpowiedź znalazłam w rozdziale 11. No ale nie dość, że nie komentowałam od początku to jeszcze ostatnio obiecałam w komentarzy, że wrócę, a tego nie zrobiłam. Przepraszam, to się nie powtórzy :):):). co do aktualnego rozdziału zastanawia mnie o co to chodzi. L. cały czas powtarza, że nie potrafi kochać, później jednak wyznaje swoje uczucie. Do tego wszystkiego wiadomości od Diego. Pomieszanie z poplątaniem. Niecierpliwie czekam jak to się wyjaśni. I jeszcze ta rozczulająca cena z malutką dziewczynką. Gratuluję rozdziału. Oczywiście, zapraszam wpadaj do mnie w wolnej chwili. Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Cudowny. Bardzo smutny ale też piękny. Biedna mała Emily... Mam nadzieje, że kiedys naprawde jeszcze spotka się z Violettą.
      A co do głównych bohaterów, to ciekawi mnie co Leon powie Violi. Chodzi o Stephanie? A może ma wiecej tajemnic? Proszę napisz szybciutko kolejny bo umieram z ciekawości.
      Czekam ;)

      Usuń
  9. Super! Wcale nie jest nudny, tylko Genialny.

    Pozdrawiam TajnyAnonimek :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem nowa na twoim blogu, wpadłam na niego przez przypadek.
    Może to było przeznaczenie...😀
    Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów moje pierwsze wrażenie to takie WOW!!!
    Masz ogromny talent, twoje rozdziały tak lekko i przyjemnie się czyta.
    Naprawdę świetny blog, bardzo mi się podoba, mimo że przeszła mi już faza na Violettę.
    Napewno będę na bieżąco z każdym nowym wpisem.
    Jeśli to nie problem to możesz zajmować mi miejsce pod rozdziałami, do niczego oczywiście nie zmuszam.
    Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, będę zajmowała miejsce.
      Pozdrawiam.
      Miss Blueberry

      Usuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.