Violetta
Uchyliłam moje powieki i powoli podniosłam się z materaca
przykrytego fioletowym prześcieradłem. Przetarłam oczy dłońmi i westchnęłam.
Wzięłam mój telefon do rąk i sprawdziłam godzinę. Jest 6:45. Moją uwagę
przykuła jednak ważniejsza rzecz, a mianowicie data. Jest 27 października 2016
rok. Coś mi tutaj nie gra… Byłam pewna, że jest 23 lutego 2016 rok. Co jest
grane? W szybkim tempie podniosłam się i zajrzałam do pamiętnika. Uchyliłam go
na ostatniej zapisanej stronie.
Kolejny piękny dzień, co ja piszę?! Piękny?
Chciałabym... Sama siebie oszukuję. Dlaczego Leon taki jest? Co ja mu złego
zrobiłam? Czy nie zasługuję na odrobinę szczęścia? Nawet się dobrze nie znamy,
a on się na mnie mści. Czas do szkoły... Ciekawe co będzie dzisiaj.
Boże! To wszystko było tylko i
wyłącznie snem! Ten szpital, bal… Ta wigilia… I Ja i Leon?
Wszystko było tylko snem, który przyśnił mi się
dzisiejszej nocy. Oparłam się o szafkę stojącą niedaleko. Wypuściłam pamiętnik
z rąk. Osunęłam się po szafce i usiadłam na podłodze. Czy to znaczy, że Emily
Castillo także jest moim snem? Błagam nie… Odwróciłam się i ujrzałam tam tylko
moje łóżko. Nie nie nie! Błagam niech Emily będzie ze mną i moją rodziną.
- Emily – szepnęłam ze łzami w oczach.
- Violu – odwróciłam się w stronę głosu.
Ujrzałam tam małą księżniczkę. Co jest do cholery prawdą, a co snem?
Dziewczynka podeszła do mnie powoli. – Mama woła cię na dół – powiedziała Emily
i pociągnęła mnie za rękę. Zatrzymałam się i kucnęłam. Przyciągnęłam ją do
siebie.
- Kocham cię Emily – szepnęłam i zaciągnęłam
się zapachem jej słodkiej, dziecięcej skóry. Ze strony dziewczynki usłyszałam
tylko śmiech. – Poczekaj tutaj na mnie, a ja idę się ubrać do łazienki –
powiedziałam zabierając ubrania przyszykowane na dzisiaj.
W łazience zaczęłam nad wszystkim dokładnie
myśleć:
1.
Emily
została adoptowana, gdy pojechałam z rodzicami na wakacje.
2.
Nie
chodzę z Leonem.
3.
Jestem
z Verdasem w sporze.
4.
Nie
było żadnego wypadku.
5.
Nie
było żadnego balu.
6.
Nie
było tej wigilii.
7.
Nie
kocham Leona.
Teraz muszę tylko wytłumaczyć sobie wszystko z
Leonem i będziemy przyjaciółmi. Nie chcę być z nim w sporze i nie chcę, by był
moim chłopakiem, ponieważ to wszystko wydarzyło się tylko w moim śnie, więc nie
wiadomo, jaki jest Leon naprawdę. Przecież każde sny są podkolorowane. Wyszłam
z łazienki i razem z Emily zeszłyśmy do kuchni, gdzie mama kończyła jeść swoje
śniadanie.
- Hej mamo – powiedziałam z uśmiechem.
- Mama! – krzyknęła Emily podbiegając do
kobiety. Mama wciągnęła ją na swoje kolana.
- Ach Violu – zaczęła rodzicielka spoglądając
na mnie – Dzisiaj przychodzą Verdasowie z Leonem – Nie było tej kolacji, na
której był tort z musu orzechowego. Cholera… Nie wiem już co jest prawdą, a co
było w moim śnie… - Violetta? – spojrzałam na moją mamę – Zawiozę cię do
szkoły. Kończ śniadanie i wychodzimy – powiedziała kobieta wychodząc z kuchni
razem z Emily na rękach.
Skończyłam jeść śniadanie i ruszyłam po swój
plecak, który znajdował się w moim pokoju. Gotowa wyszłam na dwór. W
samochodzie czekała na mnie już mama z Emily, która siedziała z tyłu. Zajęłam
miejsce obok mojej mamy. Rodzicielka włączyła się do ruchu drogowego. Jejku…
boję się dzisiejszego dnia, ponieważ mogę nie odróżnić rzeczywistości od tego
snu. Droga zajęła nam kilkanaście minut. Gdy mama zaparkowała pod szkołą
posłałam jej uśmiech. Na pożegnanie dostałam od Emily buziaka w policzek.
Zaśmiałam się i wysiadłam z samochodu. Ruszyłam do budynku. W środku wpadła na
mnie Francesca razem z Camilą. Dziewczyny były uśmiechnięte od ucha do ucha.
Gdy zapytałam je o co chodzi, te spojrzały na mnie dziwnie i zaczęły nawijać,
że ledwo co je zrozumiałam. Dziewczyny mówiły o balu maskowym, który ma się
odbyć już pod koniec listopada. Bal! Mam przeczucie, że muszę zrobić wszystko,
co w mojej mocy, by moja przyszłość była udana. Od czego zacząć? Co był w tym
śnie? Wiem! Leon zrzucił mnie ze schodów, bo odpowiedziałam na matematyce, a
później on zrzucił mnie ze schodów. Muszę mu pomóc w przedmiocie, oczywiście
niepotrzebne tutaj będą schody i szpital. Co mam dzisiaj pierwsze? Matematykę!
Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to niedługo będziemy z Leonem
przyjaciółmi. Później był bal. To też da się załatwić. Oby się udało… W pewnym
momencie moją uwagę przykuła Elita. Hmm… nie ma Gery i Alexa. Jest tylko Leon,
Ludmiła i Diego. O co chodzi? Tak, żeby nie wyjść na idiotkę zapytałam
dziewczyny o tę trójkę. Francesca tylko westchnęła i powiedziała, że ta trójka
od początku zaczęcia tej szkoły, aż do zakończenia będzie taka nienormalna –
tylko nie użyła słowa nienormalna J. Po chwili ujrzałam,
jak podchodzi do nas dwójka chłopaków, a mianowicie Marco i Broadway.
- Hej Violu – powiedzieli razem i dali mi po
buziaku w policzek.
No tak Fran jest z Marco, a Camila z
Broadwayem… Tylko ja nie mam chłopaka. Jak zwykle wszyscy są szczęśliwi, tylko
nie Violetta… Ha! Jeszcze nie podszedł do mnie Leon i nie zrobił żadnego nume…
Już idzie… Wygląda świetnie. Nie! Ogarnij się Violetta! Tamto było tylko
snem... Ale jakim prawdziwym. Całą grupą skierowaliśmy się w stronę sali, gdzie
ma się odbyć matematyka. Wyczuwam na mojej osobie czyjś wzrok. Odwracam się i
widzę Leona, który szybko odwraca swój wzrok i powraca do rozmowy ze swoimi
przyjaciółmi. Nauczycielka od matematyki wpuściła nas do sali. Usiadłam obok
Francesci. Francesca nie ma pracy domowej.
Przypomniała mi się sytuacja ze snu. Podsunęłam jej zeszyt, a dziewczyna
spojrzała na mnie niezrozumiale, po czym otworzyła swój zeszyt. Brak pracy
domowej. Szybko zaczęła przepisywać. Nie wiem dlaczego, ale jestem szczęśliwa.
Spojrzałam w bok. No błagam czego Verdas ode mnie chce?! Patrzyliśmy sobie w
oczy. W pewnym momencie chłopak rzucił mi karteczkę na ławkę. Szybko rozwinęłam
ją.
No tego w moim śnie to nie było!
Spojrzałam na chłopaka i pokazałam mu środkowy
palec i wyszeptałam w jego stronę „Z ciebie jest” Ktoś za mną się zaśmiał.
Odwróciłam się w stronę tej osoby. Ludmiła… Spojrzałam na nią. Dziewczyna
śmiała się z Leona. Coś mi się wydaje, że zaprzyjaźnię się z nią szybciej, niż
było w śnie. Dziewczyna pomiędzy napadami śmiechu ledwo co powiedziała w moją
stronę.
- Piątka – powiedziała wyciągając w moją stronę
rękę. Przybiłam z nią piątkę.
Spojrzałam na Verdasa i pokazałam mu język.
Nauczycielka weszła do sali.
- Dzień dobry - powiedziała
nauczycielka gotowa do poprowadzenia lekcji.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na słowa nauczycielki.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na słowa nauczycielki.
- Dzisiaj drodzy państwo
pytam. Dzisiaj odpowie nam numer 26 - czyli Verdas, zapraszam. Wstań,
podejdź do tablicy i napisz wzór na (...) - stał przy tablicy i nic nie napisał
- widzę, że niczego się nie nauczyłeś z poprzednich lekcji ciekawe jak
odrobiłeś pracę domową - powiedziała kiwając głową z niedowierzaniem. Ludmiła
mało nie wybuchła śmiechem. Nauczycielka spojrzała na nią i posłała jej
delikatny uśmieszek.
- Ktoś odpowie na te
pytania? Może Blair?
- Yyy... nie dzisiaj?
- Dobra Bridget?
- Nie ma jej.
- Castillo?
Podeszłam do tablicy i
napisałam wzory.
- Świetnie...
wiedziałam, że ktoś się nauczy dostajesz piątkę... a jeżeli będzie to tak
wyglądało jak do teraz to masz gwarantowaną szóstkę. Verdas zostań po
lekcji, mamy do pogadania młodzieńcze – Ta lekcja minęła szybko. Zadzwonił
dzwonek na przerwę spakowałam plecak, ale nie wyszłam z sali – Violu idź na
przerwę, ja muszę porozmawiać z Leonem – Teraz troszeczkę zmienię moją
przyszłość.
- Proszę pani –
zaczęłam, a kobieta spojrzała na mnie – Mam
taką małą propozycję – powiedziałam spoglądając na Verdasa.
Kontynuowałam – Gdyby Leon się zgodził, to mogłabym mu pomagać.
- Co? – szepnął
zdziwiony chłopak. Nauczycielka zerknęła na niego i z uśmiechem kazała mi
kontynuować moją wypowiedź.
- Naprawdę nauka nie
boli – powiedziałam.
- Super – szepnął
chłopak – Ja nie będę się z tobą kujonie uczył.
- Będziesz się z nią
uczył – powiedziała kobieta – Violu – zwróciła się do mnie – To genialny
pomysł. Jestem za. A ty Leon – zwróciła się do chłopaka – Jeżeli cokolwiek
dowiem się, że coś przeskrobałeś, to masz do powtórzenia cały materiał i nie
licz na to, że będziesz miał wakacje.
- Zaje… - chłopak
wyszedł, a reszty słów nie usłyszałam. Wyszłam i skierowałam się pod salę,
gdzie będziemy mieli lekcje. Są tam strome schody i nie ma monitoringu. Z tego
co pamiętam, to nie powinnam przy nich siedzieć, więc usiadłam na parapecie
przy oknie. Zaczęłam czytać książkę, którą przed chwilą wyjęłam z plecaka. Z
tego, co pamiętam, to Leon powinien teraz się na mnie rzucić z tekstem, że jestem
wredną małpą. Ciekawe… nikogo nie ma przy sali. Identycznie, jak w śnie.
Uwaga zbliża się pan
Leon Verdas.
Podszedł do mnie
rozwścieczony. Zamknęłam książkę, wcześniej zaznaczając fragment, na którym
skończyłam.
- Idiotka – czyli jednak
nie wredna małpa. To już jest postęp.
- Cieszę się. Lepiej się
uczyć, niż być kretynem, który nie ma taktu i poziomu - powiedziałam zeskakując
z parapetu.
- O co ci do cholery
jasnej chodzi?! Jaki ty masz ze mną problem?! – zapytał kładąc swoje dłonie na
moich ramionach i potrząsnął mną kilka razy.
- Leon daj mi święty
spokój. Jeżeli coś jeszcze zrobisz, to twoi rodzice na dzisiejszej kolacji
dowiedzą się wszystkiego. Nie będę się hamować – powiedziałam zakładając ręce
na piersi. Chłopak nadal mnie trzymał – Puść mnie kretynie! – krzyknęłam.
Chłopak nie słuchając mnie przerzucił mnie sobie przez ramię. Zadzwonił dzwonek
na lekcję. Leon wybiegł ze mną na rękach ze szkoły – Puść mnie – krzyczałam,
przy czym waliłam go rękoma, gdzie popadnie. Nie interesowało mnie już to, że
będzie miał siniaki na plecach. To nie jest mój problem – Puszczaj mnie idioto!
- Nie waż się tak do
mnie mówić. Jesteś nikim. Co ty sobie w ogóle myślisz?! powiedział i klepnął mnie w tyłek! No nie…
Miarka już się przebrała! Zaczęłam jeszcze mocniej uderzać go w plecy. Chłopak
zaczął mówić – Jesteś głupią, puszczalską dziewuchą! Nienawidzę cię! Jesteś
głupia i nieznośna! Myślisz, że jesteś taka idealna?! Nie! Jak ty możesz mnie
obrażać – mówił, a w moich oczach powoli pojawiały się łzy. Chłopak kierował
się ze mną na halę sportową, która była obok szkoły. Na hali był basen. Nie nie
i jeszcze raz nie! – Głupia i puszczalska! Nienawidzę cię! Jeżeli myślisz, że
będę się z tobą uczył, to nie licz na to. Panna lekkich obyczajów mi nie będzie
stawiać warunków! – postanowiłam się odezwać.
- Ty nie możesz chociaż
raz przestać kiedy pora?! Nie wiesz nawet, co mówisz! – krzyknęłam uderzając go
kolejny raz w plecy.
- Nie mów do mnie w
takim tonie - powiedział ostro.
- Nie możesz mi nic
zabronić! – Łzy. Cholera nie teraz! Violetta nie płacz! - Mam cię dosyć! –
chłopak znajdował się już ze mną przy basenie – Leon błagam puść mnie –
wyszeptałam ostatkiem sił – Ja nie potrafię… - nie dokończyłam, ponieważ
chłopak zrzucił mnie z siebie i wpadłam do wody. Zaczęłam się topić – Błagam
nie! – krzyczałam podtapiając się – Pomocy! – Verdas chyba się wystraszył,
ponieważ wskoczył do wody i po chwili znajdował się przy mnie. Kilka sekund
później. Leżałam na podłodze i głęboko oddychałam. Chłopak pochylał się nade
mną. Gdy odzyskałam już siły, powoli podniosłam się i spojrzałam na Verdasa –
Jak mogłeś – wyszeptałam uderzając go w klatkę piersiową – Dlaczego? – chłopak
milczał – W czym ja ci tak zawiniłam?
- Zastanów się dobrze –
powiedział poważnie chłopak i ruszył w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy z
hali sportowej i ruszyliśmy cali mokrzy w stronę szkoły. Nie odezwałam się do
niego słowem.
- Jak to się stało? –
pytały nas nasze mamy. Mama Leona stała nad mokrym chłopakiem i pukała się po
głowie. Z tego powodu, że byliśmy cali mokrzy, to nie nadawaliśmy się na
lekcje. Nasze mamy po nas przyjechały, a my czekaliśmy w gabinecie u dyrektora
– Przepraszamy za problem – powiedziała mama Leona i pociągnęła go za włosy.
- Nic się nie stało –
odparł pan dyrektor z uśmiechem.
- Do widzenia –
powiedzieliśmy i wyszliśmy ze szkoły.
- Kretynka – szepnął
Leon przy moim uchu z tym swoim uśmieszkiem, gdy znajdowaliśmy się przy
samochodach naszych mam. Moje nerwy sięgnęły zenitu i wybuchłam. Rzuciłam się
na chłopaka z pięściami, a ten znowu przerzucił mnie sobie przez ramię –
Przeproś – powiedział śmiejąc się.
- Ja?! – krzyknęłam
okładając go pięściami od nowa. Nagle ujrzeliśmy nasze mamy, które stanęły jak
wryte.
- Oni się kiedyś
pozabijają – powiedziała moja mama w stronę pani Verdas.
- Albo zakochają –
szepnęła mama Leona – Od nienawiści do miłości jest cienka granica –
dokończyła, a ja przyłożyłam kolejny raz Leonowi. Ja go zabiję! Chłopak klepnął
mnie w tyłek przy mojej mamie.
- Leon – skarciła go
pani Verdas.
- Przeproś – powiedział
chłopak.
- To ty mnie nazwałeś
kretynką – nasze mamy nie wyrabiały już ze śmiechu – Puszczaj!
- Magiczne słowo.
- Spierdalaj.
- Nie to nie. Wiś tak
sobie.
- Przepraszam! –
krzyknęłam. Chłopak postawił mnie na ziemi. Spojrzałam na niego i kopnęłam go w
krocze. Szybko wsiadłam do samochodu. Leon skręcał się z bólu.
- Spotkamy się na
kolacji! – krzyknął w moją stronę powoli prostując się.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
Hej?
Już za dwa dni listopad,
a za 154 dni wakacje.
Przepraszam, że tak
późno dodaję rozdział.
I jak? Podoba wam się
rozdział?
Sama się zdziwiłam, że popchnęłam
tę historię w taką stronę.
Macie jakieś propozycje,
co może zdarzyć się dalej???
Jak tak, to napiszcie w
komentarzu J
Jak myślicie co wydarzy się na
kolacji?
Diana i Patty:
One shot
Nie wiem… Mówicie i jakimś dodatku?
E… zastanowię się… Ale chyba nie…
Zajmować komuś jeszcze miejsce?
Zajmować komuś jeszcze miejsce?
Proszę, pozostaw po sobie komentarz
– to mnie motywuje J
Buziaki.
Miss Blueberry
Maddy
OdpowiedzUsuńCo?! Sen?! to niemożliwe!
UsuńCo to ma być ja się pytam!
Czyli to wszystko się nie wydarzyło. Zaczynamy od nowa.
Będą kłótnie. Ojj będzie ciekawie.
Pozabijają się 😂
Cudowny 💖💖
M.
Patty;* Super
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki obrót spraw
UsuńMimo, że wcześniej to było tylko snem to podoba mi się, że tamto to tylko wyobraźnia V.
Nienawidzą się? Ta jasne...
Mama Leona dobrze mówi, że od nienawiści do miłości jest cienka linia.
Ta ich nienawiść jest zabawna.
Fajnie by było gdyby sytuacja z orzechami się powtórzyła. Ten moment był fajny i może się jeszcze raz powtórzyć.
Len wrzucił do basenu Violettę, a ona nie umie pływać. Gdyby tego nie zrobił nie byłby mokry, ale przynajmniej wyrwali się z lekcji. Przynajmniej jest jeden plus.
Perełke stworzyłaś 😍😍😍
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział kochana 😘
i dziękuję za dedykację.
Kocham bardzo bardzo mocno 💗
Buziaczki 💋💋
Patty;*
Dianaxox
OdpowiedzUsuńJak zawsze cudowny rozdział kochana ❤
UsuńUwielbiam twój styl pisania, po prostu cudo...wracając do tej perełki.
Sen?Muszę przyznać,że się nie spodziewałam takiego obrotu spraw.
Byłam przekonana,że wszystko dzieje się na jawie.
Jestem ciekawa jak teraz potoczy się cała akcja.
Cofniecie historii i nadanie jej nowych wątków sprawia,że chcę tylko więcej i więcej.
Będą kłótnie ale chyba nie potrwają one wiecznie.
Rozdział jak zawsze mi się podoba.
Nie mogę doczekać się kolejnych perełek w twoim wykonaniu.
Kocham bardzo,bardzo,bardzo
Buziaczek dla Ciebie kochana 😘
Diana
Vicky
OdpowiedzUsuńEva Eva
OdpowiedzUsuńBoże na prawdę przepraszam, że tak długo. Czytałam od razu jak wstawiłaś, ale miałam mega dużo zajęć. Ale do rzeczy, bardzo mi się podobał rozdział. Bardzo mi się podoba taki rozwój sytuacji, mam tylko nadzieję, że czeka nas jeszcze więcej tak fajnych niespodziewanych zwrotów akcji, które dostarczają tyle fajnych wrażeń :)
UsuńAsia Blanco
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że cofnełaś tą historie do tyłu.
UsuńJestem ciekawa jak to wszystko się rozwinie.
Leon i Violetta szczerze się nienawidzą.
Lecz z nienawiści do miłości jest bardzo cięka granica.
Asia ❤
Tilaa
OdpowiedzUsuńTinita Blanco
OdpowiedzUsuńKurde, teraz to mnie Zaskoczyłaś...
UsuńTo wszystko było tylko snem? ;(
Tego, to się nie spodziewałam...
Ale się porobiło ;_;
Czekam na next kochana!No
Besos ;*
~Tinita Blanco
Laura Comello
OdpowiedzUsuńNo nie, jak mogłaś sprawić ,że to sen 😂😭
UsuńLeon ten debil wrzucił ją do basenu i znowu będą się kłócić. Zgadzam się z tym , że pomiędzy nienawiścią a miłością jest cienka granica. 🙄
julia verdas
OdpowiedzUsuńMisia ja Cię tak przepraszam!
UsuńDzisiaj dopiero zauważyłam że dodałaś nowy rozdział...
Cundy jak zawsze ♡♡♡
Nie mogę sięddoczekać co się stanie ^^
Może być ciekawie xd
Nie mogę się doczekać next'a;*
Szalonaa
OdpowiedzUsuńJak to sen? 😭😭
UsuńRanisz :(
Ale Leon to menda. Jak dla mnie koniec był najlepszy:D
Pisz szybko kolejny rozdział.
Jestem tak podekscytowana...
Czekam ;*
Szalonaa😍😍
Emily
OdpowiedzUsuńMogę się założyć,że oni się kiedyś pozabijają.
UsuńUśmiałam się :D
Wrzucił ją do basenu.
Palant.
PEREŁKA!
Czekam na next
Emily ♥
Róża Ben
OdpowiedzUsuńNo cóż szkoda,bo przyzwyczaiłam się już do starej historii,ale to twój blog więc nie zamierzam się wtrącać.Jestem bardzo ciekawa co będziecie dalej i czekam na nexta.
UsuńZapomniałam!Zmieniłam nazwę na Rosie112 ale zajmuj mi i tak miejsce jak wcześniej.Czyli Róża Ben ale pamiętaj że to będę ja.
UsuńAgnieszka Gajos
OdpowiedzUsuńPositivamente Fresa Loco
OdpowiedzUsuńMarta Kowalczyk
OdpowiedzUsuńMimo, że przyzwyczaiłam się do tego, że Leon i Violetta są razem to podoba mi się ten zwrot akcji..😂😂😂 Świetny pomysł..😂😂 Dzięki temu możemy przeżyć tę historię jeszcze raz tylko w trochę inny sposób😍
UsuńDobrze, że Emily została i nie była tylko snem. Poczułam wielką ulgę gdy się pojawiła😥
Na początku myślałam, że ten rozdział jest "senem" o tym, że to wszystko jej się tylko przyśniło.. ale stwierdziłam, że chyba raczej nie😊😊
ŚWIETNY❤❤❤
Już nie mogę doczekać się nexta..
Pozdrawiam😘 i weny życzę!
Mar tyna
OdpowiedzUsuńJejku, dziekuje za zajecie miejsca💕
OdpowiedzUsuńb o z e
w zyciu bym sie nie spodziewala takiego zwrotu akcji ale wiem ze i tak sie predzej czy pozniej zejda hihi
rozdzial c u d o
Pozdrawiam i do nastepnego,
Marysia❤
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAlexi
OdpowiedzUsuńLady Fabulous
OdpowiedzUsuńWitam jestem nowa czytelniczką i będziesz musiała znosić od dziś moje przesłodzone i obsypane komplementami rozdziały .Na początku nie byłam przekonana do pomysłu ze snem ,ale to na prawdę się zgrało.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo.
Najlepszy rozdział!
Chociaż wszystkie są świetne ten najbardziej przypadł mi do gustu.
Teraz relacja Verdesa z Castilo wydaje się bardziej zabawna niż dramatyczna jak poprzednio .
Ich bójki są śmieszne.
Nie hamują się przy własnych matkach .
Ale ta "zabawna relacja" bardzo przypasowywała mi do gustu.
Zauważyłam też wielką zmianę u Violetty.
Jest śmielsza,odważniejsza,pewniejsza siebie i chyba pogodniejsza.
W dodatku szybkie zaprzyjaźnienie się z Ludmiłą jest świetnym pomysłem.
Ludmiła chyba lubi się naśmiewać z Leona .
Nie mogę się doczekać jak dalej się to potoczy.
"Spotkamy się na kolacji" już widzę jak Verdas od razu wjeżdża do domu państwa Castilo i rzuca się z Vivi kotletami ,a talerze latają po domu .
Nie wiem czy miałaś zamiar ,aby ten rozdział był zabawny ,ale wyszło ci bo rozśmieszało mnie w pewnych momentach na maksa.
Świetny
Genialny.
Od dziś będę obserwować i komentować twoje perełki :*
Czekam:*
Gabi:*
Jak zwykle jestem spóźniona.
OdpowiedzUsuńBrawo ja ☺
Ale może przejdę do rozdziału.
To wszystko było snem !?
Jak?
To wszytko jest takie poplątane 😵
Martwię się o te 2.
Oni tym razem się zabiją 😂
Ale to niezmienia faktu że oni są przekomiczni 😅
Zastanawiam się co będzie na kolacji ☺
Może Emily go polubi i będzie chciała żeby przychodził?
Albo będą bić się nożami i widelcami 👍
Vilu i Luśka się zaprzyjaźniają ☺
Jestem happy ❤
Rozdział jest wspaniały ❤💖
I chcę ci powiedzieć że czytam twojego bloga ☺
Czy możesz zajmować mi miejsce ?
Buziaki Ani 😘❤
Będę Ci zajmować miejsce.
UsuńPozdrawiam.
Miss Blueberry
Zajebisty rozdział!!! Wciągnęłam się w tę historię...
OdpowiedzUsuńSen ? Serio !
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej jest ciekawie ha ha ha