Następnego
dnia
Rehabilitant mnie przebadał. Teraz czekałam tylko na wyrok.
Mężczyzna spojrzał na mnie. Pokręcił głową.
- Nie proszę. Niech mi pan powie, że da się coś zrobić, bym
mogła stanąć na nogach. Zrobię wszystko – ostatnie zdanie wyszeptałam, a po
moich policzkach spłynęły słone łzy bólu i rozpaczy. Nie będę chodzić… Nie będę chodzić…
- Przykro mi… Nie da się nic zrobić, by mogła pani chodzić.
Zostaje tylko wózek.
- Błagam – szepnęłam krztusząc się łzami – Niech mi pan
pomoże…
- Nie! – krzyknęłam otwierając oczy. To tylko sen… To tylko sen… błagam niech ktoś mi powie, że będę jeszcze
chodziła…
~ ~ ♥ ~ ~
4 dni
później
Violetta
Dzisiaj mnie wypisali mnie ze szpitala. Nie mogę chodzić…
chyba, że o kulach, ale to nie jest to samo. Lecę samolotem z rodzicami do
domu. Rodzice załatwili mi już rehabilitację w najlepszej klinice.
~ ~ ♥ ~ ~
3
godziny później
Dom
- Violetta masz już dzisiaj wizytę z rehabilitantem –
powiedziała mama siadając obok mnie na kanapie.
- O której? – zapytałam odkładając książkę.
- Szesnastej. Zawiozę cię. Chcesz coś do picia?
- Byłabym wdzięczna za herbatę z cytryną i może jakieś małe
ciasteczko?
- Już się robi córciu.
- Już się robi córciu.
~ ~ ♥ ~ ~
1547
Siedzimy już w samochodzie mamy i jedziemy do kliniki.
Jadąc patrzyłam się na widoki za szybą. W pewnym momencie auto się zatrzymało,
a ja ujrzałam ogromny budynek. Mama otworzyła mi drzwi i pomogła wysiąść z
samochodu, a następnie podała mi kule. Ruszyłyśmy w stronę budynku. W recepcji
dowiedziałyśmy się, że musimy iść do
Sali 207, gdzie będzie na mnie czekał rehabilitant. Ruszyłyśmy małym krokami,
które sprawiały mi przeokropny ból. Doszłyśmy do sali. Moja mama zapukała do
drzwi. Po pozwoleniu na wejście weszłam sama, wcześniej umawiając się z
rodzicielką, że zadzwonię do niej, gdy wyjdę z budynku. Moim oczom ukazał się szatyn
z zielonymi oczami.
- Zapraszam – powiedział i wskazał na miejsce przed jego
biurkiem – Dzień dobry.
- Dzień dobry – odpowiedziałam i posłusznie usiadłam, a
mężczyzna wstał i stanął centralnie przede mną – Nazywam się Leon Verdas.
- Miło mi jestem Violetta Castillo – wyciągnęłam w jego
stronę rękę, którą pocałował.
- Czy… - przerwałam mężczyźnie.
- Przepraszam, że wchodzę panu w zdanie, ale niech pan mi
powie prawdę… - wzięłam wdech – Nie stanę już na nogach, prawda? – zapytałam.
Mężczyzna spojrzał na mnie i odezwał się. W mojej głowie cały czas słyszałam
ten denerwujący wysoki głosik, który mówił: Prawda… Prawda… Prawda…
- Będę pani rehabilitantem od dzisiaj, aż do naszego
sukcesu. Będzie pani chodziła o własnych nogach.
- Dużo o panu słyszałam… Pomógł pan wielu osobom.
- Nie mówmy o tym... Teraz najważniejsza jest pani i
doprowadzenie do tego, by mogła pani stać o własnych siłach. Mamy parę kwestii
do omówienia (…) i to już ostatnia rzecz jaką chciałem z panią omówić.
Dziękuję.
- To ja bardzo dziękuję – wstałam powoli z miejsca i
ruszyłam w stronę drzwi o kulach.
- Odprowadzę panią chociaż do wyjścia – kiwnęłam głową.
Wysłałam mamie wiadomość, żeby już przyjechała. Powoli szliśmy w ciszy.
- Czy wie pan… – zaczęłam, lecz mężczyzna mi przerwał.
- Czy możemy przejść na „Ty” głupio się czuję, gdy mówi
pani do mnie pan. Nie jestem taki stary jeszcze. To jak?
- Violetta – wyciągnęłam w jego stronę rękę, którą
uścisnął.
- Leon – powiedział z uśmiechem.
- Czy wie pan… yyy… znaczy czy wiesz ile może potrwać moja
rehabilitacja?
- Jeżeli będziesz się starać to… na nogach staniesz od
siedmiu może do dziewięciu miesięcy.
- Tak długo? – zapytałam łamiącym głosem.
- Przykro mi... – powiedział otwierając mi drzwi
samochodowe – Dzień dobry pani Castillo.
- Dzień dobry Leonie.
- Do zobaczenia Violetto… Do widzenia pani Castillo.
- Do widzenia Leonie.
- Do zobaczenia… - powiedziałam, mężczyzna zamknął drzwi.
Odwróciłam głowę w stronę mojej mamy.
- Skąd znasz Leona?
- Córciu ty już z nim na „ty”
- Zadałam pytanie – rodzicielka włączyła się do ruchu
drogowego.
- Jego mama była moją przyjaciółką.
- Była?
- Ona wraz z jej mężem zginęli w wypadku… - przełknęłam
głośno ślinę.
- Ile lat temu?
- Leon był dzień przed osiemnastymi urodzinami… był to 11
sierpnia…
- To okropne – szepnęłam.
- Minęło osiem lat… Leon już się pozbierał, ale i tak
cierpi… tylko tego nikomu nie pokazuje – głos uwiązł mi w gardle – Poprzez ten
wypadek musiał szybko stać się dojrzałą emocjonalnie osobą.
Resztę drogi jechałyśmy w ciszy, która była nam potrzebna.
Weszłam do domu. Znajdując się w moim starym pokoju położyłam się na łóżku i
zamknęłam oczy rozkoszując się przyjemną ciszą, która była bardzo potrzebna.
Informacje, które usłyszałam o leczeniu, a także o mężczyźnie zszokowały mnie.
- Violetta! Kolacja! – usłyszałam z dołu krzyk Olgi, naszej
gosposi.
~ ~ ♥ ~ ~
4
tygodnie później
Leon
- To będzie na dzisiaj ostatnie ćwiczenie…
- Ale ja już nie mam siły – narzekała dziewczyna.
- Violetta – spojrzałem na nią groźnie – obiecałaś mi coś.
- Ale ja już jestem zmęczona – powiedziała.
- Obiecałaś nie zrzędzić mimo zmęczenia – zmroziłem ją
wzrokiem.
- Ale ostatnie ćwiczenie na dzisiaj? – zapytała, na co
kiwnąłem głową – No dobra – powiedziała zmotywowana.
~ ~ ♥ ~ ~
20
minut później
- Zmęczona? – zapytałem.
- Bardzo… Pracowaliśmy ponad – dziewczyna spojrzała na
zegarek wiszący na ścianie – półtorej godziny.
- Masz – podałem dziewczynie butelkę, którą niepewnie
przyjęła – Spokojnie to tylko woda – powiedziałem, gdy odkręcała powoli
nakrętkę od butelki. Uśmiechnęła się do mnie.
- Żartowałam przecież nie otrułbyś mnie.
- Jesteś pewna? – zapytałem unosząc jedną brew. Spojrzała
na mnie zdziwiona – Nie mówiłem serio.
- Nie będziemy mogli się spotkać przez miesiąc.
- Dlaczego?
- Bo moich rodzicieli nie będzie w domu, ponieważ moja rodzicielka
ma pokaz mody i ojciec musi jechać z nią.
- Ale jeżeli teraz przerwiemy rehabilitację to będziemy
musieli nadrabiać ten miesiąc od nowa.
- Wiem, niestety to wiem.
- Nikt nie będzie mógł Cię przywozić do mnie?
- Nikt nie będzie mógł, a ja potrzebuję pomocy przy
wchodzeniu po schodach, bo zejść po schodach daję radę, ale wejść to już
katorga.
- Mam taką propozycję, ale się pewnie na nią nie zgodzisz…-
dziewczyna chyba przeczytała mi w myślach, bo od razu zaczęła protestować.
- Nie Leon, nie zgadzam się…
- Ale Violetta byłoby Ci łatwiej, jakbyś zamieszkała na ten
miesiąc u mnie, a ja nie musiałbym przyjeżdżać do kliniki tylko
rehabilitowałbym Cię w domu.
- Sama nie wiem… Zadzwonię do Ciebie wieczorem i dam Ci
odpowiedź. Dobra?
- Okej – powiedziałem odprowadzając dziewczynę jak zawsze
do auta jej mamy – Do usłyszenia WIECZOREM – powiedziałem podkreślając
ostatnie słowo.
~ ~ ♥ ~ ~
2037
Violetta
Zadzwonić, czy nie? Ugh! Biorę telefon do ręki i wybieram
numer do Leona. Po usłyszeniu jego głosu od razu żałuję swoich czynów.
- Halo? Violetta?
Ups… No i po co zadzwoniłam, to już nie pamiętam.
~ ~ ♥ ~ ~
Siemka!
Naszła mnie wena i powstała kolejna część one shot'a.
Czy jest dobry?
Nie wiem, ale mam nadzieję, że w jakimś stopniu nadaje się do przeczytania.
Jak myślicie wytwarza się pomiędzy nimi chemia?
Jak myślicie wytwarza się pomiędzy nimi chemia?
Ocenę pozostawiam wam.
Do następnej części one shot'a, albo do kolejnego rozdziału.
Do następnej części one shot'a, albo do kolejnego rozdziału.
Buziaki.
Miss Blueberry
Maddy
OdpowiedzUsuńZajęłam Ci miejsce pod poprzednim rozdziałem,
Usuńwięc zapraszam.
Świetny. Vils będzie u niego mieszkała? Na pewno się zgodzi. :):* miesiąc? Nie mogą przerwać rehabilitacji to prnsie z nim zamieszka. Heh ;*
UsuńM.
Patty;* Super
OdpowiedzUsuńCudowny os
UsuńNo Leon musi ją postawić na nogi, żeby mogła iść do ślubu z nim
Jestem ciekawa co się dzieje z jej byłym
Przez niego ma kłopoty chodzeniem
Czekam na next :*
Patty;*
Dianaxox
OdpowiedzUsuńVicky
OdpowiedzUsuńEva Eva
OdpowiedzUsuńHej Hej, dziś znalazłam się szybciej:) Bardzo podoba mi się ta część opowiadania. Drogi Violi i Leona się krzyżują. Ona walczy o to by normalnie się poruszać, on ej w tym pomaga. Czy Viola zgodzi się na jego propozycję? To niewątpliwie zbliżyło by ich jeszcze bardziej.Mam nadzieję, że nic im nie stanie na drodze do wspólnego szczęścia:)
UsuńAsia Blanco
OdpowiedzUsuńHej kochana.
UsuńSorry, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam czasu wcześniej.
Cudowny one shot.
Mam nadzieje, że zgodzi się na jej propozycje.
Pisz szybko następną część.
Pozdrawiam,Asia Blanco.
Laura Comello
OdpowiedzUsuńjulia verdas
OdpowiedzUsuńSzalonaa
OdpowiedzUsuńCudoo *.*
UsuńMam nadzieję, że się zgodzi. Jestem ciekawa kiedy zacznie się coś między nimi dziać...
Czkam z niecierpliwością na kolejną część osa...
Buziaczki :**
Cudoo *.*
UsuńMam nadzieję, że się zgodzi. Jestem ciekawa kiedy zacznie się coś między nimi dziać...
Czkam z niecierpliwością na kolejną część osa...
Buziaczki :**
Róża Ben
OdpowiedzUsuńSuper One Shot bardzo mi się podoba ,ciekawe czy Violcia zamieszka u pana Leonka i czy rehabilitacja pomoże no cóż na odpowiedź będę musiała poczekać.
UsuńCzekam ma nexta.
Agnieszka Gajos
OdpowiedzUsuńPositivamente Fresa Loco
OdpowiedzUsuńMarta Kowalczyk
OdpowiedzUsuńBardzo dobry!! Genialny!
UsuńLeon i Viola..😍 To takie urocze.. Violetta oczywiście się zgodzi mam nadzieję😊
Cudowna druga część OS..
Już czekam na kolejną..🌟
Lady Fabulous
OdpowiedzUsuńgenialny OS:))❤
OdpowiedzUsuńgenialny OS:))❤
OdpowiedzUsuń