Tydzień później - 13
grudnia godzina 1900
Violetta
To już dzisiaj dzień
balu: delikatnie umalowana, ubrana w niebieską sukienkę, która ma pod spodem ma
schowaną, krótszą sukienkę i z maską w ręku. Czekam aż Jace się pojawi. Po
chwili słyszę dzwonek do drzwi. Powoli schodzę na dół, gdzie mój tata otwiera
drzwi. Witam się z chłopakiem, po czym żegnam rodziców i wychodzę w stronę jego
samochodu.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Na balu - 2030
Bal zaczął się 1,5
godziny temu zatańczyłam dwa tańce z moim partnerem, po czym on zniknął.
zobaczyłam mojego partnera jak liże się z jakąś brunetką. Leon miał być, ale go
nie widziałam. Zresztą ciężko kogokolwiek wypatrzeć, bo wszyscy mamy maski.
Udało mi się znaleźć jakiś czas temu Fran i Marco, co nie było trudne, bo Fran
mówi z akcentem. Opuściłam salę balową i poszłam w miejsce gdzie nikt nie
będzie chodził - miałam na myśli schody. Usiadłam na nich i podparłam głowę
rękami, które położyłam na kolanach.
- Czemu panna Violetta
nie na balu? - usłyszałam głos szatyna, który usiadł obok.
- Leon! - powiedziałam
radośnie - Skąd wiedziałeś, że tu będę?- Nie wiedziałem... Co się stało?- Jace
przyszedł ze mną na bal. Tańczyliśmy, po czym zostawił mnie i zniknął, a
później widziałam go ja się całuje z jakąś brunetką.
- Nie możesz siedzieć
bezczynnie, chodź - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- A twoja partnerka?
- Lizała się z jakimś
gościem - spojrzeliśmy po sobie.
- Jace/Victoria –
powiedzieliśmy w tym samym momencie.
Złapałam rękę Leona.
Wstałam z jego pomocą.
- Masz szpilki?
- Tak, a co?
- Nic, po prostu
urosłaś... Malowałaś się... - powiedział przyglądając mi się.
- Tak. - mówiłam
speszona, idąc z nim za rękę na salę.
Weszliśmy do
środka.
- Zatańczymy?
- Tak - zgodziłam
się
- Pod warunkiem.
- Jakim?
- Zdejmij szpilki -
spojrzałam się dziwnie na niego - Proszę nie mogę przyzwyczaić się do wysokiej
Violi - zaśmiałam się.
Podeszliśmy do Fran i
Marco, którzy siedzieli przy stoliku. Powiedziałam, że zostawię moje buty przy
stoliku. Nie obyło się bez pytania z kim idę, na co ja powiedziałam, że z
tajemniczym nieznajomym. Marco się zaśmiał. Zdjęłam je i ruszyłam z Leonem na
parkiet. Na szczęście suknia była długa i nikt nie widział, że jestem bez
butów. Powiedziałam chłopakowi, że Francesca go nie poznała, a on odpowiedział,
że słyszał moje słowa. Orkiestra zaczęła grać walca. Położyłam rękę na ramieniu
Leona, a drugą splotłam z jego. On natomiast swoją rękę położył na mojej talii
i daliśmy się ponieść muzyce.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Jakiś czas później
Przetańczyliśmy już kilka tańców Jace i Victoria nie zwracają na nas uwagi, tak samo jak my na nich.
- Leon usiądźmy, nogi
mi odpadają - kiwnął głową i ruszyliśmy do stolika, lecz nagle muzyka ucichła,
a wszyscy spojrzeli się na nas.
Jeden mężczyzna z
orkiestry podszedł do mikrofonu i powiedział, że jesteśmy pierwszą parą na
balu, która stoi pod jemiołą. Spojrzeliśmy do góry. Wszyscy zaczęli krzyczeć
Całuj! Całuj! Jakby wiedzieli kto kogo ma pocałować, to byłoby wielkie
poruszenie. Jednak są plusy balu maskowego. Leon spojrzał na mnie, wyszeptał
przepraszam i delikatnie mnie pocałował. Wszyscy zaczęli klaskać, odsunęliśmy
się od siebie speszeni i ruszyliśmy do stolika. Po drodze Leon zaczął mnie
przepraszać.
- Przepraszam nie
wiedziałem, że tam jest jemioła.
- Przestań to nie twoja
wina. Nic się nie stało - zauważyłam Fran podbiegającą w moją stronę z butami.
- Violetta! Całowałaś
się! Kto to był? Jak było? - zaczęła gadać, nie zauważając szatyna obok mnie.
- Fran spokojnie -
powiedziałam uspakajając ją i spojrzałam na Leona, który stał z uśmiechem.
- Jak było? Kto to był?
- Jak było? Jak było?
Było fajnie.
- Ale kto to był?
- Nie wiem miał maskę.
- Jaki on był?
- Nie rozumiem.
- Jak całował?
A wiesz genialnie, ale
nie powiem Ci tego, bo stoi obok mnie – pomyślałam. Fran spojrzała na mojego
towarzysza.
- To ja już idę, pa! -
powiedziała kładąc buty przede mną i uciekając czym prędzej od nas. Moje
policzki dostały koloru czerwonego.
- Przepraszam za nią –
szepnęłam, jak najciszej tylko mogłam.
- Ale dokończ, jak
całował?
- Oj daj spokój!
- Ale dokończ -
powiedział z uśmiechem
- Powiem jako
przyjaciółka, tylko mu nic nie mów.
- Dobra.
- Całował dobrze.
- Tylko dobrze? -
Zakręciło mi się w głowie.
Zrobiło mi się
strasznie słabo. Powiedziałam o tym Leonowi, a on wyszedł ze mną na zewnątrz.
- Już lepiej? -
Zapytał.
Podtrzymywał mnie w
ramionach na wszelki wypadek. To zabawne, ale... było mi bardzo przyjemnie?
Cieszę się, że ja i Leon jesteśmy przyjaciółmi. Przekonałam się do niego. Jest
inny? Tak nie jest takim draniem, za jakiego go miałam. Jest opiekuńczy.
Zauważyłam, że moja pomoc przy nauce jest bardzo dobra. Leon zrobił duży
postęp, poprawił już dużo ocen.
- A co? Martwisz się?
- Nie.
- To po co pytasz?
- Bo się martwię, ale
cholernie.
- A co jakbym zemdlała?
- zapytałam z uśmiechem.
- No zastanów się.
- Odpowiedz na pytanie,
co jakbym zemdlała? Zostawiłbyś mnie?
- Violetta...
- Odpowiedz.
- Zawiózłbym Cię do
szpitala i siedziałbym w nim całą noc, by się dowiedzieć co się dzieje -
powiedział zakłopotany. Choć miałam buty na obcasie, to i tak musiałam stanąć
na palcach, by pocałować go w policzek.
- Miłe - powiedział z
uśmiechem i mnie przytulił, unosząc mnie do góry, tak bym mogła złapać go za
szyję.
Za jego plecami
ujrzałam osoby w maskach zmierzając w naszą stronę. Było to dwóch mężczyzn i
dwie kobiety. Zapytałam Leona kim są te osoby. On się odsunął ode mnie i
spojrzał w tamtą stronę. Szepnął do siebie Elita. I co teraz? Złapią nas i
będzie po nas. Leon będzie miał problem, a ja kłopoty. Spojrzałam na niego.
Kazał mi założyć maskę.
- Tutaj jesteś Leon -
powiedział Alex - A cóż to za panienka? Jest z Tobą?
- Ta młoda dama to... -
zaczął Leon - yym... Alice Maj.
- Violetta na balu się
nie zjawiła, jaka szkoda - powiedziała Gery - Boi się do
ciebie zbliżać i ma rację
- I że to coś jeszcze
chodzi po szkole - powiedział Alex, Leon spojrzał na mnie z bólem, a ja
schyliłam głowę, żeby się nie rozpłakać. Leon objął mnie ramieniem.
- Nie widziałem Cię w
tej szkole.
- Ona nie jest stąd. To
przyjaciółka mojej kuzynki Jasmine.
- Aha... Idziecie z
nami na salę?
- Jeszcze chwilę tu
zostaniemy - powiedział Leon.
- To cześć -
powiedzieli.
Odeszli.
- Violu - powiedział i zdjął ze mnie maskę, a
po moim poliku spłynęła łza - Ja tak nie myślę - powiedział i starł łzę z
mojego policzka - Czy ofiaruje mi panienka taniec? - spytał i wyciągnął w moją
stronę dłoń.
- Tak - powiedziałam
podając mu rękę.
Ruszyliśmy na salę
zakładając po drodze maski. Orkiestra wracała z krótkiej przerwy. Zaczęli
się szykować do zagrania „Time of my life”, a piosenkarka z piosenkarzem
ćwiczyli.
- Nie wiem czy powinnam
tańczyć taki utwór w takiej sukience.
- Trudno, obiecałaś -
powiedział ściągając marynarkę i kładąc ją na krześle - Znasz kroki? - kiwnęłam
głową z uśmiechem.
Przypomniałam sobie, że
ta długa sukienka ma pod spodem krótszą, więc odczepiłam dłuższą część i
podeszłam do Leona. Podeszłam do niego mówiąc, że bez dłuższej części będzie
wygodniej, a on uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą
splotłam z moją. Ruszyliśmy na parkiet i zaczęliśmy taniec. Szło nam
bardzo dobrze, ani razu nie pomyliliśmy kroków. W pewnym momencie wszyscy
tańczący odsunęli się pod ściany, a my mieliśmy cały parkiet dla siebie.
Przyszła kolej na ostatni i finałowy wyskok w tym tańcu. Zdenerwowałam
się, co Leon zauważył.
- Nie bój się złapię
Cię - trochę się uspokoiłam. Odbiegłam od niego by wskoczyć mu po chwili w
ramiona i... jest udało się. Leon zdjął mnie po woli z siebie i
usłyszeliśmy głośne brawa. Uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno
Leona. Wróciliśmy do stolika (nie zdjęłam maski). Usiedliśmy na krzesłach, po
chwili elita pojawiła się przy nas. Leon ściskał moją dłoń.
- No, no ta twoja dupa
to umie tańczyć - Alex. Gdyby tylko wiedział o kim mówi...
- Nie „Twoja dupa”
tylko dziewczyna. Naucz się odróżniać ludzi od części ciała - powiedział Leon.
- A teraz przepraszam,
ale my wracamy już do domu już po drugiej - dokończył - Alice wracamy -
powiedział w moją stronę.
Wstałam z miejsca,
wzięłam długą część sukienki, a Leon założył na moje ramiona swoją marynarkę i
wziął część sukienki ode mnie. Wychodząc Leon rzucił w ich
stronę ciche „cześć” i wyszliśmy. Chłopak złapał mnie w talii, co mi nie
przeszkadzało. Wsiedliśmy do jego samochodu.
- Sorry za nich.
- Przyzwyczaiłam się,
spoko. Ale nie zaprzeczyłeś - powiedziałam z uśmiechem, gdy zdejmowaliśmy
maski.
- Czego?
- „Twoja dupa umie
tańczyć”, a ty powiedziałeś dziewczyna.
- Nie mówmy o tym. Ty
jesteś dziewczyną...
- Masz pewność?
- No chyba nie będę
zaglądał Ci pod sukienkę - znieruchomiałam - O czym my gadamy?! Zmieńmy
temat - powiedział zapalając samochód i włączając się do ruchu
- Szkoła?
- Nie.
- Elita?
- Nie... Powiedz co o
mnie myślałaś kiedyś?
- Idiota, kretyn,
zadufany w sobie sk...- przerwał
mi
- Dobra koniec.
- A ty?
- Dziewczyna
rozpuszczona przez rodziców, puszczalska.
- Co!? Kto tak
powiedział!?
- Spokojnie żartowałem. Dziewczyna kłamiąca na
prawo i lewo.
- A teraz?
- Przyjaciółka, która
skoczy za Tobą w ogień, wie kiedy przyjść, przytulić, porozmawiać, pośmiać się.
- Ja myślę tak samo o
Tobie - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Patrz na drogę! -
powiedziałam.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
10 minut później
Leon
- Jesteśmy -
powiedziałem.
- Dzięki za podwózkę.
Wysiadłem z samochodu,
otworzyłem jej drzwi i otworzyłem bagażnik wyjmując część jej niebieskiej kreacji.
- Daj poradzę sobie.
- Nie ja ją zaniosę.
Violetta otworzyła
furtkę i weszliśmy na posesję. Stanęliśmy przed drzwiami. Podniosłem głowę do
góry i ujrzałem jemiołę - Violetta... - powiedziałem z uśmiechem do opierającej
się o ścianę dziewczyny.
- Co? - spojrzała w
górę - znowu...
Zbliżyłem się do niej
in złączyłem nasze wargi ze sobą. Kątem oka zauważyłem, że drzwi się otwierają,
a w nich staje pani Anheles, lecz
nie zwracałem na to zbytniej uwagi i dalej całowałem jej córkę.
- Doby wieczór Leonie -
dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego co robię. Oderwaliśmy się od siebie z
Violettą. Ona spłonęła rumieńcem.
- Dobry wieczór! -
powiedziałem zakłopotany.
- Może wejdziesz? -
zapytała kobieta.
- Nie jest bardzo późno,
muszę jechać do domu.
- Odprowadzę Cię -
wtrąciła Violetta.
- Dobranoc pani.
- Dobranoc Leonie.
Ruszyliśmy do furtki.
- To cześć Leon -
powiedziała Violetta.
- Przepraszam nie
chciałem...
- Daj spokój -
powiedziała dziewczyna - to przecież taka tradycja - powiedziała zdejmując
marynarkę i oddając mi ją - To pa.
- Pa Vilu.
Wsiadłem do samochodu i
pojechałem do domu.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
W tym samym czasie
Angie
- Emma.
- Tak.
- Opcja A się
potwierdziła.
- Czyli… - przerwałam
jej.
- Viola i Leon muszą
się ze sobą spotkać. Wiesz…
- Czyli misje czas
zacząć?
- O tak…
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Hej,
Maddy oto moja odpowiedź do rozdziału
7:
Bardzo,
bardzo prawdopodobne, że mamuśki będą się bawiły w swatki.
Pozostawiam rozdział w waszych rękach
Miss
Blueberry
Ojj mamuśki w akcji.
OdpowiedzUsuńBędzie swatanie. Widać, że nie mają co w życiu robić 😂😂
Całowali się dwa razy.
To mi się podoba.
Niby z przymusu, ale jednak.
Świetny!
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Rozdział jak zawsze świetny!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Rozdział jak zawsze świetny!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Cudny❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie rozdziały, wybacz, że komentuję tylko ten, ale jest już późno xd
Nie mogę doczekać się next'a :*
Cudowny
OdpowiedzUsuń