poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział 10 - „Time of my life”

Tydzień później - 13 grudnia godzina 1900
Violetta

To już dzisiaj dzień balu: delikatnie umalowana, ubrana w niebieską sukienkę, która ma pod spodem ma schowaną, krótszą sukienkę i z maską w ręku. Czekam aż Jace się pojawi. Po chwili słyszę dzwonek do drzwi. Powoli schodzę na dół, gdzie mój tata otwiera drzwi. Witam się z chłopakiem, po czym żegnam rodziców i wychodzę w stronę jego samochodu.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 


Na balu - 2030

Bal zaczął się 1,5 godziny temu zatańczyłam dwa tańce z moim partnerem, po czym on zniknął. zobaczyłam mojego partnera jak liże się z jakąś brunetką. Leon miał być, ale go nie widziałam. Zresztą ciężko kogokolwiek wypatrzeć, bo wszyscy mamy maski. Udało mi się znaleźć jakiś czas temu Fran i Marco, co nie było trudne, bo Fran mówi z akcentem. Opuściłam salę balową i poszłam w miejsce gdzie nikt nie będzie chodził - miałam na myśli schody. Usiadłam na nich i podparłam głowę rękami, które położyłam na kolanach.                                                                    
- Czemu panna Violetta nie na balu? - usłyszałam głos szatyna, który usiadł obok.
- Leon! - powiedziałam radośnie - Skąd wiedziałeś, że tu będę?- Nie wiedziałem... Co się stało?- Jace przyszedł ze mną na bal. Tańczyliśmy, po czym zostawił mnie i zniknął, a później widziałam go ja się całuje z jakąś brunetką.
- Nie możesz siedzieć bezczynnie, chodź - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- A twoja partnerka?
- Lizała się z jakimś gościem - spojrzeliśmy po sobie. 
- Jace/Victoria – powiedzieliśmy w tym samym momencie.
Złapałam rękę Leona. Wstałam z jego pomocą.
- Masz szpilki?
- Tak, a co?
- Nic, po prostu urosłaś... Malowałaś się... - powiedział przyglądając mi się.
- Tak. - mówiłam speszona, idąc z nim za rękę na salę.
Weszliśmy do środka. 
- Zatańczymy?
- Tak - zgodziłam się 
- Pod warunkiem.
- Jakim?
- Zdejmij szpilki - spojrzałam się dziwnie na niego - Proszę nie mogę przyzwyczaić się do wysokiej Violi - zaśmiałam się.
Podeszliśmy do Fran i Marco, którzy siedzieli przy stoliku. Powiedziałam, że zostawię moje buty przy stoliku. Nie obyło się bez pytania z kim idę, na co ja powiedziałam, że z tajemniczym nieznajomym. Marco się zaśmiał. Zdjęłam je i ruszyłam z Leonem na parkiet. Na szczęście suknia była długa i nikt nie widział, że jestem bez butów. Powiedziałam chłopakowi, że Francesca go nie poznała, a on odpowiedział, że słyszał moje słowa. Orkiestra zaczęła grać walca. Położyłam rękę na ramieniu Leona, a drugą splotłam z jego. On natomiast swoją rękę położył na mojej talii i daliśmy się ponieść muzyce.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Jakiś czas później

Przetańczyliśmy już kilka tańców Jace i Victoria nie zwracają na nas uwagi, tak samo jak my na nich.
- Leon usiądźmy, nogi mi odpadają - kiwnął głową i ruszyliśmy do stolika, lecz nagle muzyka ucichła, a wszyscy spojrzeli się na nas.
Jeden mężczyzna z orkiestry podszedł do mikrofonu i powiedział, że jesteśmy pierwszą parą na balu, która stoi pod jemiołą. Spojrzeliśmy do góry. Wszyscy zaczęli krzyczeć Całuj! Całuj! Jakby wiedzieli kto kogo ma pocałować, to byłoby wielkie poruszenie. Jednak są plusy balu maskowego. Leon spojrzał na mnie, wyszeptał przepraszam i delikatnie mnie pocałował. Wszyscy zaczęli klaskać, odsunęliśmy się od siebie speszeni i ruszyliśmy do stolika. Po drodze Leon zaczął mnie przepraszać.
- Przepraszam nie wiedziałem, że tam jest jemioła.
- Przestań to nie twoja wina. Nic się nie stało - zauważyłam Fran podbiegającą w moją stronę z butami.
- Violetta! Całowałaś się! Kto to był? Jak było? - zaczęła gadać, nie zauważając szatyna obok mnie.
- Fran spokojnie - powiedziałam uspakajając ją i spojrzałam na Leona, który stał z uśmiechem.
- Jak było? Kto to był?
- Jak było? Jak było? Było fajnie.
- Ale kto to był?
- Nie wiem miał maskę.
- Jaki on był?
- Nie rozumiem.
- Jak całował?
A wiesz genialnie, ale nie powiem Ci tego, bo stoi obok mnie – pomyślałam. Fran spojrzała na mojego towarzysza.
- To ja już idę, pa! - powiedziała kładąc buty przede mną i uciekając czym prędzej od nas. Moje policzki dostały koloru czerwonego.
- Przepraszam za nią – szepnęłam, jak najciszej tylko mogłam. 
- Ale dokończ, jak całował?
- Oj daj spokój!
- Ale dokończ - powiedział z uśmiechem
- Powiem jako przyjaciółka, tylko mu nic nie mów.
- Dobra.
- Całował dobrze.
- Tylko dobrze? - Zakręciło mi się w głowie.
Zrobiło mi się strasznie słabo. Powiedziałam o tym Leonowi, a on wyszedł ze mną na zewnątrz.
- Już lepiej? - Zapytał.
Podtrzymywał mnie w ramionach na wszelki wypadek. To zabawne, ale... było mi bardzo przyjemnie? Cieszę się, że ja i Leon jesteśmy przyjaciółmi. Przekonałam się do niego. Jest inny? Tak nie jest takim draniem, za jakiego go miałam. Jest opiekuńczy. Zauważyłam, że moja pomoc przy nauce jest bardzo dobra. Leon zrobił duży postęp, poprawił już dużo ocen. 
- A co? Martwisz się?
- Nie.
- To po co pytasz?
- Bo się martwię, ale cholernie.
- A co jakbym zemdlała? - zapytałam z uśmiechem.
- No zastanów się.
- Odpowiedz na pytanie, co jakbym zemdlała? Zostawiłbyś mnie?
- Violetta...
- Odpowiedz.
- Zawiózłbym Cię do szpitala i siedziałbym w nim całą noc, by się dowiedzieć  co się dzieje - powiedział zakłopotany. Choć miałam buty na obcasie, to i tak musiałam stanąć na palcach, by pocałować go w policzek.
- Miłe - powiedział z uśmiechem i mnie przytulił, unosząc mnie do góry, tak bym mogła złapać go za szyję.
Za jego plecami ujrzałam osoby w maskach zmierzając w naszą stronę. Było to dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Zapytałam Leona kim są te osoby. On się odsunął ode mnie i spojrzał w tamtą stronę. Szepnął do siebie Elita. I co teraz? Złapią nas i będzie po nas. Leon będzie miał problem, a ja kłopoty. Spojrzałam na niego. Kazał mi założyć maskę.
- Tutaj jesteś Leon - powiedział Alex - A cóż to za panienka? Jest z Tobą?
- Ta młoda dama to... - zaczął Leon - yym... Alice Maj.
- Violetta na balu się nie zjawiła, jaka szkoda - powiedziała Gery - Boi się do ciebie zbliżać i ma rację
- I że to coś jeszcze chodzi po szkole - powiedział Alex, Leon spojrzał na mnie z bólem, a ja schyliłam głowę, żeby się nie rozpłakać. Leon objął mnie ramieniem.
- Nie widziałem Cię w tej szkole.
- Ona nie jest stąd. To przyjaciółka mojej kuzynki Jasmine.
- Aha... Idziecie z nami na salę?
- Jeszcze chwilę tu zostaniemy - powiedział Leon.
- To cześć - powiedzieli.
Odeszli.
- Violu - powiedział i zdjął ze mnie maskę, a po moim poliku spłynęła łza - Ja tak nie myślę - powiedział i starł łzę z mojego policzka - Czy ofiaruje mi panienka taniec? - spytał i wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Tak - powiedziałam podając mu rękę.
Ruszyliśmy na salę zakładając po drodze maski. Orkiestra wracała z krótkiej przerwy. Zaczęli się szykować do zagrania  „Time of my life”, a piosenkarka z piosenkarzem ćwiczyli.
- Nie wiem czy powinnam tańczyć taki utwór w takiej sukience.
- Trudno, obiecałaś - powiedział ściągając marynarkę i kładąc ją na krześle - Znasz kroki? - kiwnęłam głową z uśmiechem.
Przypomniałam sobie, że ta długa sukienka ma pod spodem krótszą, więc odczepiłam dłuższą część i podeszłam do Leona. Podeszłam do niego mówiąc, że bez dłuższej części będzie wygodniej, a on uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą splotłam z moją. Ruszyliśmy na parkiet i zaczęliśmy taniec. Szło nam bardzo dobrze, ani razu nie pomyliliśmy kroków. W pewnym momencie wszyscy tańczący odsunęli się pod ściany, a my mieliśmy cały parkiet dla siebie. Przyszła kolej na ostatni i finałowy wyskok w tym tańcu. Zdenerwowałam się, co Leon zauważył.
- Nie bój się złapię Cię - trochę się uspokoiłam. Odbiegłam od niego by wskoczyć mu po chwili w ramiona i... jest udało się. Leon zdjął mnie po woli z siebie i usłyszeliśmy głośne brawa. Uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno Leona. Wróciliśmy do stolika (nie zdjęłam maski). Usiedliśmy na krzesłach, po chwili elita pojawiła się przy nas. Leon ściskał moją dłoń.
- No, no ta twoja dupa to umie tańczyć - Alex. Gdyby tylko wiedział o kim mówi...
- Nie „Twoja dupa” tylko dziewczyna. Naucz się odróżniać ludzi od części ciała - powiedział Leon.
- A teraz przepraszam, ale my wracamy już do domu już po drugiej - dokończył - Alice wracamy - powiedział w moją stronę.
Wstałam z miejsca, wzięłam długą część sukienki, a Leon założył na moje ramiona swoją marynarkę i wziął część sukienki ode mnie. Wychodząc Leon rzucił w ich stronę ciche „cześć” i wyszliśmy. Chłopak złapał mnie w talii, co mi nie przeszkadzało. Wsiedliśmy do jego samochodu.
- Sorry za nich.
- Przyzwyczaiłam się, spoko. Ale nie zaprzeczyłeś - powiedziałam z uśmiechem, gdy zdejmowaliśmy maski.
- Czego?
- „Twoja dupa umie tańczyć”, a ty powiedziałeś dziewczyna.
- Nie mówmy o tym. Ty jesteś dziewczyną...
- Masz pewność?
- No chyba nie będę zaglądał Ci pod sukienkę - znieruchomiałam - O czym my gadamy?! Zmieńmy temat - powiedział zapalając samochód i włączając się do ruchu
- Szkoła?
- Nie.
- Elita?
- Nie... Powiedz co o mnie myślałaś kiedyś?
- Idiota, kretyn, zadufany w sobie sk...- przerwał mi
- Dobra koniec.
- A ty?
- Dziewczyna rozpuszczona przez rodziców, puszczalska.
- Co!? Kto tak powiedział!?
- Spokojnie żartowałem. Dziewczyna kłamiąca na prawo i lewo.
- A teraz?
- Przyjaciółka, która skoczy za Tobą w ogień, wie kiedy przyjść, przytulić, porozmawiać, pośmiać się.
- Ja myślę tak samo o Tobie - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Patrz na drogę! - powiedziałam.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

10 minut później
Leon

- Jesteśmy - powiedziałem.
- Dzięki za podwózkę.
Wysiadłem z samochodu, otworzyłem jej drzwi i otworzyłem bagażnik wyjmując część jej niebieskiej kreacji.
- Daj poradzę sobie.
- Nie ja ją zaniosę.
Violetta otworzyła furtkę i weszliśmy na posesję. Stanęliśmy przed drzwiami. Podniosłem głowę do góry i ujrzałem jemiołę - Violetta... - powiedziałem z uśmiechem do opierającej się o ścianę dziewczyny.
- Co? - spojrzała w górę - znowu...
Zbliżyłem się do niej in złączyłem nasze wargi ze sobą. Kątem oka zauważyłem, że drzwi się otwierają, a w nich staje pani Anheles, lecz nie zwracałem na to zbytniej uwagi i dalej całowałem jej córkę.
- Doby wieczór Leonie - dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego co robię. Oderwaliśmy się od siebie z Violettą. Ona spłonęła rumieńcem.
- Dobry wieczór! - powiedziałem zakłopotany.
- Może wejdziesz? - zapytała kobieta.
- Nie jest bardzo późno, muszę jechać do domu.
- Odprowadzę Cię - wtrąciła Violetta.
- Dobranoc pani.
- Dobranoc Leonie.
Ruszyliśmy do furtki.
- To cześć Leon - powiedziała Violetta.
- Przepraszam nie chciałem...
- Daj spokój - powiedziała dziewczyna - to przecież taka tradycja - powiedziała zdejmując marynarkę i oddając mi ją - To pa.
- Pa Vilu.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

W tym samym czasie
Angie

- Emma.
- Tak.
- Opcja A się potwierdziła.
- Czyli… - przerwałam jej.
- Viola i Leon muszą się ze sobą spotkać. Wiesz…
- Czyli misje czas zacząć?
- O tak…

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Hej,
Maddy oto moja odpowiedź do rozdziału 7:
Bardzo, bardzo prawdopodobne, że mamuśki będą się bawiły w swatki.

Pozostawiam rozdział w waszych rękach

Miss Blueberry



5 komentarzy:

  1. Ojj mamuśki w akcji.
    Będzie swatanie. Widać, że nie mają co w życiu robić 😂😂
    Całowali się dwa razy.
    To mi się podoba.
    Niby z przymusu, ale jednak.

    Świetny!
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny!!!
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny!!!
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny❤❤❤
    Czytałam wszystkie rozdziały, wybacz, że komentuję tylko ten, ale jest już późno xd
    Nie mogę doczekać się next'a :*

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.