piątek, 22 lipca 2016

Rozdział 9 - Anioł

Violetta

Za kilka dni bal. Jestem strasznie zmęczona dzisiejszym dniem, chociaż szczerze, to u Leona było zabawnie. 
Po tym, jak odprowadził mnie do domu widać było po nim, że wyluzował. Jestem padnięta, na szczęście jutro sobota, więc się wyśpię.
Viola


Położyłam się na łóżku i usnęłam w szybkim tempie. Mój sen był śmieszny. Była w nim Francesca, która… nie to zostawię tylko dla siebie.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Następnego dnia

- Violu wstawaj – szeptała mama do mojego ucha. Powoli uchyliłam powieki, przeciągnęłam się i ziewnęłam. Mama pochyliła się nade mną i pocałowała w czoło – Śniadanie czeka na stole. Masz dziesięć minut – pokazała na zegarek na swojej ręce – Bo jak nie przyjdziesz to… to…
- To co?
- Hmm… pofarbuje ci włosy na zielono – zaśmiałyśmy się.
Udając, że się przeraziłam szybko podniosłam się z łóżka i zabrałam ubranie, które naszykowałam wczoraj wieczorem. Poszłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam swoje włosy i umyłam zęby. Zeszłam na dół do jadalni. Przywitałam się ze wszystkimi. Nie obyło się bez uścisku z Olgą. Usiadłam do stołu. Dzisiaj pojadę z mamą po sukienkę. Moja mama odpisywała komuś na wiadomość. Spojrzała na mnie. Patrzyłam na nią pytającym wzorkiem.
- Z mamą Leona. German jedziesz z nami?
- A po co?
- Bo James jedzie z Leonem po garnitur. Jak chcesz, to pójdziesz z nimi, a my z Emmą i Violą – mężczyzna nic nie powiedział, tylko pokiwał twierdząco głową.
Dokończyliśmy śniadanie, po czym tata poszedł do garażu po samochód. Pomogłyśmy Oldze, po czym ja poszłam do pokoju po torebkę, a moja mama założyć buty. Zeszłam na dół, założyłam moje trampki i wyszłyśmy z domu. W samochodzie czekał na nas tata. Wsiadłyśmy do auta. Droga zajęła kilkanaście minut. Wysiedliśmy z auta. Mama zadzwoniła do rodzicielki Leona. Umówiły się pod wejściem do centrum handlowego. Ruszyliśmy w tamtą stronę. Pod wejściem ujrzałam rodzinę Verdas. Przywitaliśmy się, po czym ruszyłyśmy do sklepów rozdzielając się.
- To jaka ma być ta sukienka? – zapytała mama Leona.
- Chciałabym, żeby była… - moja mama mi przerwała.
- Zobacz – pokazała czerwoną sukienkę na wystawie. Westchnęłam i przewróciłam oczami. Ruszyłyśmy do środka. Moja mama razem z mamą Leona podeszły razem ze mną i zaczęłyśmy szukać odpowiedniego rozmiaru. Zapowiadają się długie zakupy…

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Leon

Weszliśmy do sklepu z garniturami. Przymierzyłem pierwszy garnitur. Niestety rękawy były w nim za długie. Założyłem drugi i też coś było z nim nie tak. Natomiast, gdy założyłem trzeci był idealny. Zdjąłem go i dałem sprzedawcy żeby zapakował. Zapłaciliśmy. Ruszyliśmy zobaczyć, jak radzi sobie druga płeć. Widząc kobiety w sklepie weszliśmy do niego. Nie widziałem Violetty, co oznaczało, że jest w przebieralni.
- Mamo, ta jest idealna. Mówiłam, że ta niebieska będzie świetna.
- To się nam pokarz – dziewczyna wyszła z przebieralni. Jak ją zobaczyłem, to aż mi szczęka opadła. Była ubrana w niebieską suknię.
- Wyglądasz… - zaczęła jej mama razem z moją.
- Jak anioł – dokończyłem. Dziewczyna spojrzała na mnie i posłała mi uśmiech.
- Obróć się Violu – powiedziała jej mama. Dziewczyna zrobiła obrót – Bierzemy.
Mama Violetty zapłaciła za sukienkę, po czym wyszliśmy z centrum. Do mojego taty i mamy Violetty ktoś zadzwonił. Mężczyzna i kobieta odeszli kawałek od nas. Po chwili wrócili.
- Słuchajcie musimy jechać do firmy, coś jest nie tak z tymi dokumentami, które ostatnio podpisaliśmy – powiedziała rodzicielka Violetty.
- Dobra pojedziemy naszym samochodem – powiedziała mama Violetty.
- A ty Leon odwieziesz Violettę naszym samochodem – oznajmiła moja rodzicielka. Pokiwałem głową.
Ojciec dał mi kluczyki od samochodu. Rozdzieliliśmy się. Nasi rodzice poszli na prawo, a my przed siebie. Wsiedliśmy do auta. Zapytałem dziewczynę gdzie jedziemy, na co ona popatrzyła na mnie i powiedziała, że moja mama powiedziała, że mam ją odwieźć do domu. Zaśmiałem się i włączyłem się do ruchu drogowego. Zaczął padać straszny deszcz. Po jakimś czasie przejeżdżaliśmy koło jej miejsca zamieszkania. Zatrzymałem auto. Wyszedłem z samochodu. Dziewczyna uczyniła to samo. Otworzyłem jej bagażnik, by wyjęła sukienkę. Obszedłem samochód i stanąłem z nią twarzą w twarz.
- Będziesz chora jak nie wejdziesz do środka – powiedziałem.
- A może wejdziesz na chwilkę? – zapytała lekko się trzęsąc.
- No nie wiem…
- Na herbatę? – pokiwałem głową twierdząco.
Dziewczyna ruszyła razem ze mną w stronę domu. Postawiła torbę z sukienką na ziemi, po czym ze swojej torebki wyjęła kluczyki. Otworzyła drzwi. Weszliśmy do środka. Dziewczyna kazała zaczekać mi w salonie, a sama poszła na górę odłożyć swoją kreację. Po chwili zeszła na dół i ruszyła do kuchni. Wstałem z kanapy i poszedłem do niej. Siedziała w kuchni i czekała aż woda zagotuje się na herbatę. Usiadłem naprzeciwko niej. Wpatrywała się w swoje ręce. Pomachałem ręką przed jej twarzą. Chyba się wybudziła, bo  spojrzała na mnie. Zapytałem ją, czy coś się stało, na co ona, że nie, tylko się zamyśliła. Zaśmiała się. Zapytałem ją nad czym tak myślała, a ona że chce już wakacje. Woda się zagotowała, a dziewczyna wrzuciła torebki z herbatą do kubków, po czym zalała je gorącą wodą. Wyjęła cukier, a cytrynę zaczęła kroić w plastry. Po chwili syknęła. Spojrzałem na nią. Swój palec trzymała przy ustach. Wyjęła wodę utlenioną i polała nią palec wskazujący.
- Nóż mi się obślizgnął – powiedziała stawiając wszystko na blacie – A nie będę sobie zaklejała plastrem rany, bo będzie wolniej się goiło. No to opowiadaj.
- Co ja mam ci powiedzieć. Jesteś ze wszystkim na bieżąco.
- Wiesz co?
- No mów.
- Mam już cię dosyć wiesz? – powiedziała śmiejąc się. Podniosłem jedną brew.
- Tak? – pokiwała twierdząco głową. Podszedłem do niej. Spojrzała na mnie. Wziąłem ją na ręce. Zaczęła piszczeć. Zaniosłem ją do pokoju i rzuciłem na łóżku. Zacząłem ją łaskotać, a ona krzyczeć, bym przestał.
- Powiedz, że jestem najlepszy i najprzystojniejszy.
- Nie! – pisnęła.
- Nie? To nie przestanę – dziewczyna zaczęła się szarpać – Violu tylko mi przyznaj rację – powiedziałem siadając na łóżku tak, bym mógł dalej ją łaskotać.
- Jesteś… ugh!
- Tak wiem, że jestem idealny – powiedziałem łaskocząc ją.
- Przestań. Proszę.
- Powiedz.
- Jesteś – zaśmiała się. Przestałem ją na chwilę łaskotać – idealny – zaczęła się śmiać. Pochyliłem się nad nią.
- I co? Tak Trudno było? – szepnąłem w jej usta.
Byliśmy strasznie blisko siebie. Dziewczyna zaczęła powoli unosić swoją głowę. Stykaliśmy się nosami. Violetta położyła dłoń na moim karku i przyciągnęła do siebie. Nasze wargi już prawie się stykały. Położyłem dłoń na jej policzku, a drugą podniosłem powoli jeszcze wyżej jej głowę. Już byliśmy tak blisko…
- Violu – do pokoju dziewczyny zapukała jej mama odsunęliśmy się od siebie – Leon jest u ciebie?
- Proszę – powiedziała Violetta. Kobieta weszła do środka.
- O właśnie Leon twoja mama potrzebuje cię. Powiedziała, że masz jak najszybciej być w domu. Podobno to coś ważnego – pokiwałem głową. Wstałem z miejsca pożegnałem się i ruszyłem na dół po schodach. Violetta powiedziała, że mnie odprowadzi, ale ja powiedziałem, że trafię do wyjścia. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Violetta

Mama usiadła na łóżku obok mnie.
- Zakochańce – wystawiła mi język. Wzięłam poduszkę i już miałam zadać cios, lecz rodzicielka była szybsza i walnęła mnie jaśkiem.
- Mamo! – pisnęłam. Kobieta się zaśmiała i wyszła z pokoju.
Rzuciłam się na łóżko z uśmiechem i głośno westchnęłam. Co ze mną jest nie tak? To wszystko przez kogo? Dlaczego moje życie się tak zmienia? Czy to dobrze dla mnie?

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫ ♫  ♫  ♫ 

Witam,
Tak prezentuje się rozdział 9.
Przepraszam, że dopiero dzisiaj
Nieudany pocałunek Leona i Violi.
A co będzie dalej?

Miss Blueberry 

5 komentarzy:

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.