Violetta
Czym prędzej odsunęłam się na koniec
łóżka szpitalnego i spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Co ty tu robisz?! - zapytałam przerażona.
- Chciałem wytłumaczyć.- Co tutaj jest do tłumaczenia?! Nie mam zamiaru tego słuchać! - nagle zaczęłam szybko i nierównomiernie oddychać, a ból w klatce piersiowej i w głowie był niemiłosierny.
- Pójdę po lekarza - powiedział Leon wstając z krzesła, a ja tylko kiwnęłam głową, bo nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Po chwili chłopak wrócił z lekarzem.
- Spokojnie pani Violetto - lekarz złapał mnie za ramiona i położył mnie z powrotem na łóżku. Nie mogłam się uspokoić, ból z każdą chwilą narastał a ja zaczęłam powoli ciężkim wzrokiem spoglądać to na lekarza to na mój koszmar.
- Proszę szybko pójść do mojego gabinetu i przynieść lek stojący na półce w białej szafce - powiedział Lekarz do Leona, a on szybko wybiegł, lecz po chwili wrócił.
- Ale tych leków stoi tam bardzo dużo skąd mam wiedzieć który jest właściwy?
- Ja pobiegnę, a pan niech trzyma ją za ramiona - nie dawałam już rady, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Leon podszedł do mnie i złapał za ramiona.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze.
- Boli... - udało mi się tylko wydusić, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
Po chwili do sali wbiegł lekarz i wbił mi w ramię strzykawkę w której był lek, który pomógł, bo ból był słabszy.
- Witamy wśród żywych - powiedział z ulgą lekarz - Zadam pani kilka pytań. Jak się pani nazywa?
- Violetta Castillo.
- Czy wie pani jaki mamy rok?
- 2015.
- Czy pamięta pani co się działo przed wypadkiem?
- Czytałam książkę, a później... - spojrzałam na Leona - zostałam zepchnięta ze schodów. Panie doktorze czy powie mi pan dlaczego czuję bardzo mocny uścisk w klatce piersiowej?
- Skoro odczuwa pani taki uścisk to potrzebna jest transfuzja krwi, pani grupa to Arh-?
- Tak.
- Co ty tu robisz?! - zapytałam przerażona.
- Chciałem wytłumaczyć.- Co tutaj jest do tłumaczenia?! Nie mam zamiaru tego słuchać! - nagle zaczęłam szybko i nierównomiernie oddychać, a ból w klatce piersiowej i w głowie był niemiłosierny.
- Pójdę po lekarza - powiedział Leon wstając z krzesła, a ja tylko kiwnęłam głową, bo nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Po chwili chłopak wrócił z lekarzem.
- Spokojnie pani Violetto - lekarz złapał mnie za ramiona i położył mnie z powrotem na łóżku. Nie mogłam się uspokoić, ból z każdą chwilą narastał a ja zaczęłam powoli ciężkim wzrokiem spoglądać to na lekarza to na mój koszmar.
- Proszę szybko pójść do mojego gabinetu i przynieść lek stojący na półce w białej szafce - powiedział Lekarz do Leona, a on szybko wybiegł, lecz po chwili wrócił.
- Ale tych leków stoi tam bardzo dużo skąd mam wiedzieć który jest właściwy?
- Ja pobiegnę, a pan niech trzyma ją za ramiona - nie dawałam już rady, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Leon podszedł do mnie i złapał za ramiona.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze.
- Boli... - udało mi się tylko wydusić, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
Po chwili do sali wbiegł lekarz i wbił mi w ramię strzykawkę w której był lek, który pomógł, bo ból był słabszy.
- Witamy wśród żywych - powiedział z ulgą lekarz - Zadam pani kilka pytań. Jak się pani nazywa?
- Violetta Castillo.
- Czy wie pani jaki mamy rok?
- 2015.
- Czy pamięta pani co się działo przed wypadkiem?
- Czytałam książkę, a później... - spojrzałam na Leona - zostałam zepchnięta ze schodów. Panie doktorze czy powie mi pan dlaczego czuję bardzo mocny uścisk w klatce piersiowej?
- Skoro odczuwa pani taki uścisk to potrzebna jest transfuzja krwi, pani grupa to Arh-?
- Tak.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Francesca
- Wracamy do Violetty?
- No dobra - powiedziała Selena i ruszyłyśmy na pierwsze piętro. Szłyśmy w stronę sali z której wychodził lekarz z Leonem.
- Leon? Co ty tutaj robisz?
- Cześć Francesca.
- Pani Violetta się wybudziła możecie panie do niej wejść.
- Viola! - krzyknęłam rozradowana, a ona spojrzała się na nas i następnie odwróciła wzrok w inną stronę.
- Hej Vilu, coś się stało? - zapytała Selena.
- Co on tu robi? - skierowała to pytanie w moją stronę ze łzami w oczach.
- Nie mam pojęcia... Wyszłyśmy z tej sali może z pół godziny temu i nie widziałam go.
- Nie chcę go widzieć... to on... to on to zrobił - powiedziała dając upust wszystkim emocjom.
- To przez niego leżysz w szpitalu?! Nie podaruję mu - powiedziała zła Selena i wyszła z sali zostawiając uchylone drzwi, dzięki czemu mogłyśmy spokojnie oglądać zaistniałą sytuację.
- Ty jesteś Leon? - zapytała chłopaka, a on kiwnął głową - Powiem to tylko raz i nie będę krzyczeć, więc zapamiętaj sobie te słowa... Jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz Violettę, a ja się o tym dowiem, to utłukę cię tak, że nawet lekarz nie będzie Ci w stanie pomóc... zrozumiano? - chłopak przytaknął - A i jeszcze jedno - piąstka Seleny wylądowała na jego twarzy - to był ostatni raz - szepnęła do jego ucha, przy okazji stając mu na nodze swoją szpilką i ruszyła w naszą stronę.
- Jak się czujesz Vilu? - zapytała Selena.
- Po tym co zobaczyłam wspaniale - powiedziała Violetta, lecz naszą rozmowę przerwał lekarz informujący nas byśmy wyszły z sali na moment. Na korytarzu Selena spojrzała się groźnie na Verdasa co mnie rozbawiło.
- Wracamy do Violetty?
- No dobra - powiedziała Selena i ruszyłyśmy na pierwsze piętro. Szłyśmy w stronę sali z której wychodził lekarz z Leonem.
- Leon? Co ty tutaj robisz?
- Cześć Francesca.
- Pani Violetta się wybudziła możecie panie do niej wejść.
- Viola! - krzyknęłam rozradowana, a ona spojrzała się na nas i następnie odwróciła wzrok w inną stronę.
- Hej Vilu, coś się stało? - zapytała Selena.
- Co on tu robi? - skierowała to pytanie w moją stronę ze łzami w oczach.
- Nie mam pojęcia... Wyszłyśmy z tej sali może z pół godziny temu i nie widziałam go.
- Nie chcę go widzieć... to on... to on to zrobił - powiedziała dając upust wszystkim emocjom.
- To przez niego leżysz w szpitalu?! Nie podaruję mu - powiedziała zła Selena i wyszła z sali zostawiając uchylone drzwi, dzięki czemu mogłyśmy spokojnie oglądać zaistniałą sytuację.
- Ty jesteś Leon? - zapytała chłopaka, a on kiwnął głową - Powiem to tylko raz i nie będę krzyczeć, więc zapamiętaj sobie te słowa... Jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz Violettę, a ja się o tym dowiem, to utłukę cię tak, że nawet lekarz nie będzie Ci w stanie pomóc... zrozumiano? - chłopak przytaknął - A i jeszcze jedno - piąstka Seleny wylądowała na jego twarzy - to był ostatni raz - szepnęła do jego ucha, przy okazji stając mu na nodze swoją szpilką i ruszyła w naszą stronę.
- Jak się czujesz Vilu? - zapytała Selena.
- Po tym co zobaczyłam wspaniale - powiedziała Violetta, lecz naszą rozmowę przerwał lekarz informujący nas byśmy wyszły z sali na moment. Na korytarzu Selena spojrzała się groźnie na Verdasa co mnie rozbawiło.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Violetta
- Więc czy wie pani dlaczego tutaj jest?
- Miałam nieprzyjemne spotkanie ze schodami - odpowiedziałam
- Tak, ale nie powiedziały pani nic siostry?
- Ale co miały mi mówić?
- Miała pani zszywanie głowy - mówił to w taki sposób, że zrozumiałam tylko jedno zdanie - Po operacji nie ma być żadnych powikłań.
- A kiedy... - lekarz mi przerwał.
- Kiedy może pani wyjść ze szpitala tak? - kiwnęłam głową - za kilka dni. Zawołam teraz pani bliskich, niestety pani krwi nie ma w szpitalu, więc muszę wiedzieć, czy ktoś z pani bliskich ma tę grupę - lekarz podszedł do drzwi i wpuścił Selenę i Fran - A ten młodzieniec? - Francesca wychyliła się za drzwi i zawołała Leona.
- Potrzebujemy krwi dla pani Violetty, niestety nie ma jej teraz w szpitalu. Czy może ma ktoś Arh-?
- Ja mam - powiedział Leon... O nie tylko nie on.
- Czy możemy ją pobrać?
- Nie ma problemu.
- W takim razie zapraszam za mną, a panie proszę o nieprzemęczanie pani Violetty - Leon wyszedł za lekarzem.
- Ej widziałyście policzek mu zsiniał może za mocno go uderzyłaś?
- Ale on Cię zwalił ze schodów! A ja mogłam mocniej.
- Pamiętam jak kiedyś uderzyłaś Jonathana, bo cię zaprosił na randkę – powiedziałam ze śmiechem, a po sali rozszedł się chichot Fran.
- Bo byłam zdenerwowana – powiedziała uśmiechając się.
- No tak całe dwa tygodnie miał podbite oko – powiedziałam i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem.
Porozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, po czym przyszedł lekarz z Leonem.
- Panno Violetto przewieziemy panią na salę i podamy krew.
- A nie mogę wstać z łóżka i normalnie pójść?
- Nie powinna pani, jest pani bardzo osłabiona.
- Proszę.
- Same problemy z tymi kobietami… no dobrze.
- Miałam nieprzyjemne spotkanie ze schodami - odpowiedziałam
- Tak, ale nie powiedziały pani nic siostry?
- Ale co miały mi mówić?
- Miała pani zszywanie głowy - mówił to w taki sposób, że zrozumiałam tylko jedno zdanie - Po operacji nie ma być żadnych powikłań.
- A kiedy... - lekarz mi przerwał.
- Kiedy może pani wyjść ze szpitala tak? - kiwnęłam głową - za kilka dni. Zawołam teraz pani bliskich, niestety pani krwi nie ma w szpitalu, więc muszę wiedzieć, czy ktoś z pani bliskich ma tę grupę - lekarz podszedł do drzwi i wpuścił Selenę i Fran - A ten młodzieniec? - Francesca wychyliła się za drzwi i zawołała Leona.
- Potrzebujemy krwi dla pani Violetty, niestety nie ma jej teraz w szpitalu. Czy może ma ktoś Arh-?
- Ja mam - powiedział Leon... O nie tylko nie on.
- Czy możemy ją pobrać?
- Nie ma problemu.
- W takim razie zapraszam za mną, a panie proszę o nieprzemęczanie pani Violetty - Leon wyszedł za lekarzem.
- Ej widziałyście policzek mu zsiniał może za mocno go uderzyłaś?
- Ale on Cię zwalił ze schodów! A ja mogłam mocniej.
- Pamiętam jak kiedyś uderzyłaś Jonathana, bo cię zaprosił na randkę – powiedziałam ze śmiechem, a po sali rozszedł się chichot Fran.
- Bo byłam zdenerwowana – powiedziała uśmiechając się.
- No tak całe dwa tygodnie miał podbite oko – powiedziałam i wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem.
Porozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas, po czym przyszedł lekarz z Leonem.
- Panno Violetto przewieziemy panią na salę i podamy krew.
- A nie mogę wstać z łóżka i normalnie pójść?
- Nie powinna pani, jest pani bardzo osłabiona.
- Proszę.
- Same problemy z tymi kobietami… no dobrze.
Odchyliłam pościel i wstałam, zaraz obok mnie pojawiły się dziewczyny
podtrzymując mnie pod ramionami za co zgromiłam je wzrokiem, a one mnie
puściły. Ruszyłam powoli przez salę, lecz zakręciło mi się w głowie i upadłam w
ramiona Leona, który wstał ze mną na rękach, zaniósł do sali wskazanej przez
lekarza i położył na łóżku. Czegoś tu nie rozumiem… jak taki gbur mógł coś
takiego zrobić? Leon odwrócił się do lekarza, który wcześniej kazał dziewczynom
iść do domu i tak samo kazał Leonowi. Także powiedział chłopakowi, by siostra
nie przychodziła jutro, bo wyjdę ze szpitala dopiero za dwa dni. Zdziwiło mnie
jedno SIOSTRA? Hmm… mam do pogadania z Fran. Doktor podszedł do mnie i zawołał
pielęgniarkę, by podpięła mnie pod urządzenie, a sam powiedział, że przyjdzie
po mnie później. Przyszła do nie pielęgniarka i sprawnie wbiła mi w rękę igłę i
wykonała inne czynności, na które nie zwracałam uwagi, bo patrzyłam na naturę
za oknem. Po chwili krew zaczęła napływać do mojego organizmu.
- Ładna pogoda – powiedziała
pielęgniarka, a ja spojrzałam na nią.
- Jest bardzo słonecznie.
- Jak tu pani trafiła?
- Ktoś zrzucił mnie ze schodów… Długa
historia.
- Chłopak?
- Dupek.
- Ta… dokucza?
- Oczywiście, że tak.
- Długo?
- Przestałam już liczyć, chyba go
sumienie ruszyło, bo przybył do szpitala – porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po
czym przyszedł lekarz i razem z pielęgniarką odprowadził mnie do sali, a
następnie podał leki.
- A pani rodzice?
- Są w bardzo ważniej delegacji.
- Rozumiem, dlatego rodzeństwo przyjeżdża
– oj Fran nagrabiłaś sobie… - 2147 na mnie czas. Będzie pani
pod opieką pielęgniarki i praktykanta.
- Dobrze… dobranoc.
- Dobranoc – lekarz wyszedł z sali.
Zamknęłam oczy i usnęłam.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Może jednak Leon nie jest takim chamem, na jakiego się wydaje?
Chłopak będzie chciał ją przeprosić. Czy mu się uda? Przy tym, co myśli o nim Violetta, to będzie mu bardzo trudno.Miss Blueberry
Wow... jak dla mnie Leon naprawdę jest okropny. Nie wiem czy Violetta powinna mu wybaczyć. Ale w sumie to chyba naprawdę żałuje i nie spodziewałam się, że odda jej krew. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPS. Chyba dawno to pisałaś bo mamy już 2016 ��
Jak dla mnie to Leon jest trochę bezczelny. Myślę, że lepiej by było gdyby przeprosił ją jak wyjdzie ze szpitala. Wtedy chociaż by się tak bardzo nie denerwowała. A i świetny tytuł. ŁZA BÓLU. Bardzo fajny i ciekawy.
UsuńPisałam to jakiś czas temu (na lekcji). Koleżanka chciała mi zabrać kartkę z tym, gdy szukałam czegoś w plecaku (wtedy bym już tej kartki pewnie nie odzyskała) Troszkę kombinowałam nad tytułem, by pasował. Myślę, że tytuł nadaje się do tego rozdziału :)
Usuńwrócę
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział
OdpowiedzUsuń