Angie
Zeszłam z małą na dół, a po chwili
zeszła Emma, która poszła zrobić herbatę, którą po chwili zaniosła Leonowi i
Violi.
- Ile masz lat Rose?
- Mam sześć lat. Viola to pani córka?
- Tak, ale mów mi ciociu Angie.
- A mogę?
- Tak możesz - uśmiechnęłam się.
- Wydaje mi się, ze Leon to kocha Violę...
- ten brzdąc jest taki... nie mam na nią określenia.
- To bardzo możliwe - powiedziała sądząca
Emma.
Rose powiedziała, że jak Leon mówił do
niej to zauważyła, że patrzył na Violę, która się uśmiechała. Emma natomiast,
że gdy do ich weszła to byli bardzo blisko, lecz natychmiastowo odskoczyli
od siebie, gdy usłyszeli, że ona jest. Powiedziałam Emmie, że na wnuki
czas jeszcze i niech pilnuje syna, a ona szybko zareagowała mówiąc iż to miał
być tylko pocałunek i pokręciła głową z uśmiechem. Na słowo pocałunek Rose
śmiesznie się skrzywiła i wystawiła język.
- Fuj - powiedziała na co się zaśmiałyśmy
z moją przyjaciółką - Idę po soczek - powiedziała dziewczynka i ruszyła do
kuchni.
- Jak mała tu wylądowała? - zapytałam.
- Szwagierka ją porzuciła, bo musiała
wyjechać w służbowych sprawach na dwa dni.
- A szwagier?
- Też jest w delegacji, a mała jest taka
słodka, że nie mogłam powiedzieć ,,nie"
- Ona jest przecudowna.
- Już jestem - powiedziała dziewczynka
idąc w nasza stronę ze szklanką w ręku, w której był sok, bodajże porzeczkowy -
Obgadujemy ich? - zapytała, a my spojrzałyśmy się na nią - No co? - zaśmiała
się.
- A może zagrasz nam coś? - zapytała Emma
Rose wskazując ręką na fortepian.
- Dobrze.
- Umiesz grać? - zapytałam.
- Tak.
- A nauczysz mnie? - zadałam pytanie
spoglądając na przyjaciółkę i puszczając jej oko, by mała nie zobaczyła, bo
umiałam grać tak samo, jak Emma.
- Tak - powiedziała radośnie i pociągnęła
mnie za rękę do fortepianu. Usiadłam na krzesełku i posadziłam ją sobie na
kolana.
- Najpierw zagraj - powiedziałam - A potem
mnie nauczysz. - Rose zaczęła grać bardzo ładną melodię. Kiedy skończyła
zapytała:
- Zaczynamy?
Ułożyła moje ręce na klawiszach i kazała
naciskać podane dźwięki, a ja specjalnie się myliłam , by mnie poprawiła.
Najpierw "nauczyła" mnie grać gamy. Dopiero później
"uczyła" mnie grać melodię. Po jakimś czasie umiałam
grać melodię
- No królewno, tak, jak obiecałam musimy
pogadać - powiedziała z cudowną powagą Emma.
- Dobrze - powiedziała Rose i usiadła na
kanapie.
- To może ja pójdę do kuchni -
powiedziałam wstając z miejsca.
- Siadaj, to żadna tajemnica -
poinformowała mnie Emma - Czemu zepsułaś telefon Leona?
- Bo nie zwracał na mnie uwagi - Emma
próbowała pohamować śmiech.
- No i co mam z Tobą zrobić?
- Jest tego plus.
- Jaki?
- Leon będzie się mną zajmował, a ty
ciociu nie będziesz mnie miała na głowie - powiedziała Rose, patrząc się prosto
w oczy kobiecie.
- Yyy... a właściwie to nic się nie stało
- powiedziała Emma.
- Obie na tym skorzystamy ciociu -
powiedziała mała. Jak na swój wiek jest bardzo sprytna inteligentna.
- Dobra leć oglądać bajki - mała poleciała
przed telewizor.
- No dobra ja się już zbieram, powiem
tylko Violetcie, że już jadę.
Ruszyłam na górę do pokoju Leona.
Zapukałam i weszłam do środka. Ujrzałam tam Violę siedzącą w fotelu, czytającą
książkę i zakręcającą loki na polec oraz Leona ślęczącego nad zadaniem przy biurku.
- Violetta ja jadę do domu. Nie tłumaczysz
Leonowi?
- Nie, dopiero skończyłam i dałam mu
zadanie do zrobienia.
- Dlaczego ma kalkulator?
- CO?! - wstała i podeszła do Leona, który
nie zdążył go schować - Oddaj - wyciągnęła w jego stronę rękę, a on niechętnie
dał jej rzecz - Niczego w ten sposób się nie nauczysz - zaczęła mu przemawiać
do rozumu.
- To pa dzieciaki.
- Pa mamo - powiedziała Violetta.
- Do widzenia - powiedział Leon.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Leon
- Leon to jest proste - zaczęła Violetta
podchodząc do mnie.
- Nie - pokiwała przecząco głową.
- Zobacz - wzięła ode mnie długopis i
usiadła na krześle obok. Zaczęła coś kreślić na kartce.
- Wzoruj się na tym - usiadła z powrotem
na fotelu.
Wzięła książkę i zagłębiła się w zapewne
jakąś głupią, nudną, romantyczną lekturę. Jak można coś takiego czytać. To jest
wyciskacz łez i tyle. Kobiety są naprawdę z innej planety...
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
30 minut później.
Zrobiłem 10 zadań o czym poinformowałem
Violettę, która wstała, wzięła kartkę razem z długopisem i zaczęła je sprawdzać.
- Tu masz źle, wszystko dobrze tylko pozamieniaj
miejscami te cyfry i będzie dobrze - zamieniłem je miejscami. - To co na
dzisiaj wystarczy?
- Jak chcesz.
- Jak chcesz to ja mogę siedzieć i czytać
książkę, tylko nie wiem czy ty chcesz dalej robić zadania?
- No nie.
- To na dzisiaj kończymy - zaczęła zbierać
rzeczy.
Zabrała wszystkie swoje rzeczy i schowała je do torebki, którą
założyła na swoje ramię. Już miała wyjść z pokoju, lecz jej w tym
przeszkodziłem. Podszedłem do niej i oparłem się
o drewniane drzwi. Spojrzała na mnie zdziwiona. Uśmiechnąłem się do
niej. Postanowiłem zadać jej pytanie.
- Idziesz już? - zapytałem stojąc z
założonymi rękoma.
- No tak - powiedziała próbując mnie jakoś ominąć. Spojrzała na
mnie wzrokiem „Czego oczekujesz?”
- Po co? - była zdziwiona. Ja także.
Jestem jakiś dziwny. Co się ze mną dzieje?
- Pogadajmy.
- O czym? - zapytała wyciągając z torebki
telefon. Odblokowała go i weszła na jakąś stronę internetową, co mi się bardzo
nie spodobało, więc zabrałem jej go.
- O wszystkim. Idziesz na
bal świąteczny? - zapytałem. Chowając go do kieszeni moich spodni.
- Nie wiem, w sumie zaprosił mnie Jace.
Oddasz?
- Fajnie. Jak porozmawiamy to oddam.
- To szantaż! No dobra. A ty?
- Idę.
- Z kim?
- Się zobaczy - powiedziałem wyjmując jej
telefon i zacząłem go okręcać w moich dłoniach.
- Nie chcesz powiedzieć? - zapytała
obserwując moje poczynania z jej telefonem.
- Nikogo nie mam na oku - powiedziałem
prawdę.
- Też wymyślili, bal maskowy, długie suknie
dla ,,pań” , a panowie garnitury. Leon no... weź oddaj...
- Kupiłaś już sukienkę?
- Jeszcze nie, ale mam jedną na oku, a ty
masz garnitur? - spojrzała na mnie
- Tak - podsunąłem się do niej i wyjąłem
coś z włosów - paproch - powiedziałem i byłem bardzo blisko niej... - Nie
malujesz się?
- Nie... - powiedziała speszona odsuwając
się powoli.
Jest taką świetną osobą. Można jej zaufać
i będzie się wiedziało, że dotrzyma każdej tajemnicy.
- Ładna jesteś, taka naturalna - Stuk, Stuk Leon jesteś tam? Czy ta
ja? Leon odwala ci chłopie.
- Dziękuję. Mogę? - Oddałem jej telefon -
Dziękuję - powiedziała wystawiając mi język. Zaśmiałem się na jej gest.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, po czym
odprowadziłem Violettę do domu. Coś się zaczyna dziać w moim życiu. Pytanie
tylko, czy wyjdzie mi to na dobre?
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫★♫ ★♫ ★♫
Leon zaczyna coś zauważać w swoim życiu.
Miejmy nadzieję, że nie zmarnuje swojej szansy. Gorzej, jak dziewczyna znajdzie
sobie kogoś i...
O tym w następnych rozdziałach
Miss Blueberry
O nie! Jak ona sobie kogoś znajdzie to zejde ma zawał.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to, że ona może kogoś mieć. A może wtedy Leon zrozumie, że mu zależy?
Świetny!
Ciekawe co się wydarzy na balu.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Naprawdę świetne piszesz.
OdpowiedzUsuńczekam na next.
Ta mała Rosy jest urocza
OdpowiedzUsuńA ten moment z kalkulatorem najlepszy
Jej Leon zakochuje się !!!
OdpowiedzUsuń