czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 13 - Orzechy

Violetta

Odeszłam od zszokowanego chłopaka. Zbiegłam po schodach z plecakiem po drodze mijając Fran i Marco wychodzących ze szkoły. Fran próbowała mnie zatrzymać, lecz jej przerwałam i krzyknęłam mijając ich, że nienawidzę życia. Wybiegłam ze szkoły. Ruszyłam do domu.
Dom

Moja mama zapytała, czy wychodzę jeszcze dzisiaj z domu, na co odkrzyknęłam łamiącym się głosem, że nie i pobiegłam do mojego pokoju na piętrze. Rzuciłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Wszystko mi się zaczyna walić. Czy ja muszę zawsze coś spieprzyć?


♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Angie

Coś się dzieje z Violettą. No i co teraz? Mam nadzieję, że nie pokłóciła się z Leonem. Wzięłam telefon do ręki. Zadzwoniłam do Emmy.
- Witaj Angie.
- Cześć, słuchaj powiedz ty mi jak się teraz zachowuje Leon?
- No jak przyszedł to widzę w jego oczach wściekłość. Normalnie głupio mi poruszać jakikolwiek temat. A co?
- Bo Violetta jest bardzo cicha. Właściwie to chyba płacze.
- Myślisz, że się pokłócili?
- Nie wiem, ale jeśli tak, to i tak mieliśmy się dzisiaj spotkać, więc może nie w restauracji, tylko u nas?
- A nie będzie to problem?
- Słuchaj, jeżeli oni się pokłócili, to będzie ich problem, a nie nasz.
- Gorzej jeżeli to nie oni się pokłócili ze sobą.
- Coś się wymyśli. Dobra słuchaj ja Lecę do Violi.
- Okej, pójdę do Leona i z nim pogadam.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Leon

Jestem wściekły! Co tej dziewczynie odwaliło?! Chyba ma gorszy dzień. Co ja pieprzę?! Jej kompletnie odwaliło! Musi mi to wytłumaczyć i to bezzwłocznie. Wziąłem telefon do ręki wszedłem w kontakty i szukałem numeru Vilu, lecz do mojego pokoju wtargnęła mama. Spojrzałem na nią.
- Leo wszystko okej? -zapytała siadając obok mnie.
- Mamo nie Leo błagam – powiedziałem – Ale tak jest okej – powiedziałem z zaciśniętymi zębami.
- Mów jak uważasz, ale matki nigdy nie oszukasz. A i jeszcze jedno – spojrzałem na kobietę – Wieczorem idziemy na spotkanie do państwa Castillo, mam nadzieję, że pamiętasz? Nie musisz się martwić, że będziesz się nudzić. Porozmawiasz sobie z Violettą…
- Mamo…
- Tak?
- Jestem zmęczony.
- Dobra już wychodzę. Ale pamiętaj, że o dwudziestej wychodzimy, więc masz być gotowy. Rozumiemy się? – pokiwałem głową twierdząco.
Kobieta wyszła. Nie, nie zadzwonię to niej. Nie, że nie mam ochoty do niej dzwonić. Skoro chce powrócić do przeszłości, to nie mam z tym żadnego problemu i to wszystko jest dzięki niej i tylko niej. Violetta będzie się tłumaczyła i nie interesuje mnie zdanie „Nie mam czasu” chrzanie taką odpowiedź. Jeżeli będzie trzeba to przywiążę ją do drzewa liną i nie puszczę póki nie wytłumaczy mi się z tej sytuacji. 

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Violetta 

Po jakimś czasie usłyszałam pukanie, a następnie otwieranie drzwi. Uniosłam się, do pozycji siedzącej na łóżku. W drzwiach ujrzałam mamę. Kobieta poinformowała mnie, że Emma i James przyjdą tutaj razem z Leonem na kolację. Zdecydowali, że lepiej będzie rozmawiać o interesach w domu, a nie w restauracji. Świetnie… kolejny raz będę musiała spojrzeć mu w oczy i udawać, że wszystko w porządku. W prawdzie do kolacji zostały 4 godziny, ale rodzicielka zapytała, czy nie pomogę jej i Oldze. Stwierdziłam, że przynajmniej się rozerwę. Powiedziałam, że chętnie pomogę i już idę, tylko się przebiorę w luźniejsze rzeczy. Mama wyszła zamykając drzwi. Świetnie... gorzej być nie mogło. Ja, on, rodzice i kolacja... Zeszłam na dół do kuchni przebrana. Na miejscu czekały na mnie 2 kobiety. Zabrałyśmy się za gotowanie. Nie obyło się bez śmiechu.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

3,5 godziny później

Ubrana i uczesana w dobieranego czekam na państwo Verdas razem z rodzicami. Zostało pół godziny, a my z mamą przynosimy z kuchni przygotowane jedzenie i ustawiamy je na stole. W pewnym momencie rodzicielka zapytała ojca, wychodząc z kuchni, gdzie są filiżanki. Spojrzałam na tatę, który wiedział o całej tej sprawie. Ojciec stanął obok mnie i zapytał po co są jej potrzebne, na co rodzicielka zadała pytanie w co nalejemy herbaty. Tata nie wiedział, co powiedzieć. Stwierdził, by mama wzięła drugi komplet i zakończyli ten temat. Mama weszła do kuchni. Szepnęłam do taty, że będą problemy, a mężczyzna powiedział, że to mało powiedziane. Usłyszeliśmy dzwonek. Mama wyszła z kuchni i stanęła obok mnie, a tata poszedł otworzyć drzwi. Byliśmy już wszyscy w komplecie. Przywitałam się z ojcem Leona i jego rodzicielką, która powiedziała, że bardzo miło mnie widzieć. Odpowiedziałam, że mi również miło ją widzieć. Mama Leona przywitała się z moimi rodzicami i podała mojej rodzicielce opakowanie, mówiąc przy tym, że w środku znajduje się tort oraz, że nie mogła się pogodzić z tym, że kolacja jest u tutaj, więc może ten tort będzie takim malutkim wynagrodzeniem.
- Leon, co jest? Przywitaj się z Violettą – powiedział jego tata. Chłopak podszedł do mnie. Uścisnęliśmy sobie ręce. Aż prąd przeszedł po moich plecach. 

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Po kolacji

Atmosfera między nami wszystkimi jest bardzo miła. Tylko między mną a Leonem da się ją kroić nożem. Gdy mama Leona zapytała się nas czy wszystko jest w porządku, odpowiedzieliśmy najprostszym słowem „Tak”.
- Bardzo dobry tort - powiedziała mama.
- Dziękuję tajemnicą w nim są zmielone na mus orzechy. - skończyłam konsumować jedzenie.
- Orzechy? - zapytał tata.
- Violetta leki! - krzyknęła mama.
Czym prędzej wstałam od stołu i podbiegłam do pokoju po leki, bo po jakimś czasie zaczęły mi się pojawiać swędzące, czerwone plamki na skórze. Zaczęłam wyrzucać wszystko z szafki nocnej, ale nie znalazłam ich. Zbiegłam po schodach na dół.
- Skończyły się, już nie mam! - na mojej skórze zaczęły pojawiać się malutkie plamki, a ja powstrzymywałam się, by ich nie drapać.
- W takim razie jadę z Tobą do szpitala tam dadzą Ci leki - powiedziała mama. Już miała wstawać od stołu, ale Leon ją wyprzedził.
- Ja ją zawiozę, a państwo będziecie mogli spokojnie porozmawiać o interesach - mama pokiwała głową - Mamo mogę? - zadał pytanie swojej rodzicielce. Człowieku ja zaraz będę cała czerwona!
Czy on nie może się pospieszyć?!
Jego mama pokiwała głową. Leon wstał, a mój tata podał mu kluczyki od samochodu. Wyszliśmy w szybkim tempie z domu. Wsiadłam na miejsce pasażera, a obok mnie za kierownicą zasiadł Leon.

♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  ♫  

Cześć,
Pozostawiam rozdział do oceny.
Wiem, że jest krótki, ale... nie o tym w kolejnych rozdziałach.
minimum 5 komentarzy = następny rozdział
Miss Blueberry




5 komentarzy:

  1. Vils ma uczulenie na orzechy.
    Oho! Verdas zawodzi ją do szpitala.
    Może tam normalnie Porozmawiają.
    Rodzice nie wiedzą o co może im chodzić.
    Cudowny.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze twój rozdział jest GENIALNY. Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny blog i cudowne opowiadanie ❤
    Czekam na kolejną perełkę;**

    OdpowiedzUsuń

Dzięki Twojemu komentarzowi na mojej twarzy pojawi się uśmiech,
który jest ważny i da mi to jeszcze większą motywację, by pisać dalej.
Dziękuję za wszystkie komentarze.