Przebudziłam się. Nade mną pochylał się Leon. Odsunęłam się
od niego.
- Violetta nie wracaj do przeszłości, proszę cię – szepnął dotykając
mojego czoła – temperatura ci się znowu podnosi.
- Nie wiem Leo – zaczęłam, lecz mi przerwał.
- Nie Leo.
- Nie wiem, może ze mną jest coś nie tak? Jestem jakaś
inna? No odpowiedz.
- Violetta – westchnął – Nie patrz na to co było i będzie.
Patrz na to co teraz – powiedział biorąc mnie na kolana. Wziął koc i mnie nim
opatulił.
- Violu – nie ścierałam łzy, pozwoliłam jej swobodnie
spłynąć po policzku – Spójrz na mnie – podniosłam głowę – Kocham patrzeć w
twoje oczy, kocham twój uśmiech… Kocham patrzeć, jak jesteś szczęśliwa. Kocham
Cię i nie zapominaj o tym, nawet jeśli będziesz mnie nienawidziła Kocham Cię –
położył mnie na łóżku.
Pochylił się nade mną. Pocałował moje czoło, później
policzki, nos, a na samym końcu złączyliśmy nasze wargi. Niestety chwila tylko
dla nas trwała bardzo krótko, ponieważ do pokoju wparował tata Leona razem z
żoną. Gdy nas zobaczyli momentalnie wyszli z pokoju, a ja tylko przytuliłam
chłopaka tak, że musiał się położyć obok mnie. Złączyliśmy nasze ręce. Do
pokoju ktoś zapukał. W tym samym momencie powiedzieliśmy „Proszę”. Leon się
podniósł. Do apartamentu powoli i niepewnie weszli rodzice chłopaka. Widać po
nich, że są speszeni.
- No jak syn ma zamiar tak synową wyleczyć, to ja nie mam
nic przeciwko… - mężczyzna przerwał kobiecie.
- Emma – skarcił rodzicielkę mojego chłopaka.
- Nie ważne… Idziemy na kolację, a wy idziecie? – na słowo
kolacja zrobiło mi się niedobrze i zakryłam usta ręką – Przepraszam Vilu. Nie
chciałam – powiedziała kobieta podchodząc do nas. Usiadła na łóżku. Chciałam
się podnieść, lecz kobieta powiedziała
bym leżała. Dotknęła mojego czoła – Temperatura daje swoje, ale zjeść cokolwiek
musisz – spojrzałam na Leona, który rozmawiał ze swoim ojcem – Halo –
rodzicielka chłopaka zaczęła machać mi ręką przed twarzą – Musisz zjeść, nawet
z przymusu – kiwnęłam głową, że rozumiem.
- Leon – chłopak spojrzał na mnie – Idź na kolacje, a ja
zostanę tutaj.
- Ale – przerwałam mu.
- Idź – powiedziałam zamykając oczy. Wszyscy wyszli z
apartamenciku.
Sprawdziłam godzinę w moim telefonie 1835 .
Powoli podniosłam się i wzięłam odpowiednie leki, które leżały na szafeczce.
Położyłam się z powrotem.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫
Półtorej
godziny później
Od czterdziestu minut nie śpię, a Leona jak nie było, tak
nie ma. Zaczynam się tym przejmować. Podniosłam się i założyłam na siebie
urania. Podeszłam do aneksu kuchennego i wlałam do szklanki wodę, którą
wypiłam. Podeszłam do drzwi, które otworzyłam i wyszłam na korytarz. Zamknęłam
drzwi. Ruszyłam w poszukiwaniu Leona. W połowie korytarza zatrzymała mnie moja
mama.
- Violetta do łóżka. Nie będziesz mi łaziła z temperaturą.
Jadłaś coś? – pokiwałam przecząco głową – Zamówię ci coś do pokoju. Właściwie
to po co wyszłaś z łóżka?
- Leon nie przychodzi, a już półtorej godziny minęło.
- Jak znajdziesz Leona masz wracać do łóżka. Rozumiesz?
- Tak.
- Leć.
Ruszyłam dalej korytarzem. Na dole ujrzałam Leona. Stanęłam
za ścianą i obserwowałam go. Rozmawiał z jakąś dziewczyną. Troszeczkę się
zdenerwowałam. Podejść, czy nie podejść? Chrzanię, to mój chłopak. Wyszłam zza
ściany i podeszłam do roześmianej dwójki siedzącej na kanapie. Jeszcze byli
blisko siebie. O nie! Tego już tej zołzie nie podaruję! Podeszłam do nich. Leon
był tak zajęty rozmową, że mnie nie zauważył. Odchrząknęłam. Łaskawiec spojrzał
na mnie. Och dzięki ci panie Verdas! Podeszłam bliżej i usiadłam Leonowi na
kolanach. Spojrzał na mnie zdziwiony. Musnęłam jego usta i przejechałam nosem
po jego policzku, po czym jeszcze raz dałam mu buziaka. Niech ta lafirynda wie,
że Leon jest mój. Spojrzałam na dziewczynę. No nie…
- Camila – zaczęłam piszczeć i rzuciłam się na nią.
- Vils – uściskałyśmy się.
- Co ty tutaj robisz? – zapytałyśmy się w tym samym
momencie.
- No ja z Leonem – zaczęłam siadając Leonowi na kolana –
jesteśmy z rodzicami na wyjeździe pół prywatnym, pół służbowym. A ty?
- Ja mieszkam w tym mieście – powiedziała – Ale rodzice
mają zamiar wrócić do Buenos Aires. Wiesz co…
- No mów.
- Jak do nas podchodziłaś, to widać było, że jesteś bardzo,
ale to bardzo zazdrosna. Nie martw się mam chłopaka – kiwnęłam twierdząco głową
i zamknęłam oczy. Oparłam się o Leona. Fajnie na noc nachodzi mi temperatura.
- Hej, co jest? – zapytała Camila.
- Nie nic, tylko mam temperaturę.
- Nie jadłaś, prawda? – zapytał Leon. Pokiwałam twierdząco
głową – Przepraszamy cię, ale musimy się zbierać, bo ktoś się nie słucha moich
i tej panienki tutaj rodziców.
- Jasne, rozumiem. To do zobaczenia.
- Cześć – powiedziałam.
- Pa – Leon wziął mnie na ręce. Zamknęłam oczy – O nie, nie
będziemy spać. Teraz będziemy jeść – skrzywiłam się – Nie Violetta, jak nie
będziesz jadła, to będzie gorzej.
Zabrał mnie do pokoju. Z kieszeni bluzy wyjęłam kartę do
pokoju. Leon wniósł mnie do środka i położył, a ja wstałam i ruszyłam do
łazienki. Zabrałam ze sobą piżamę. Gdy byłam już w toalecie zdjęłam z siebie
ubrania i weszłam pod prysznic. Słyszałam, że do pokoju ktoś wszedł. Po kilku
sekundach skapowałam się, że to moja mama. Wyszłam spod prysznica. Wytarłam się
ręcznikiem i założyłam na siebie piżamkę. Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.
Tak jak myślałam w apartamencie była moja mama, a obok niej stało zamówione
jedzenie.
- Violetta igrasz sobie z chorobą. Już do łóżka –
powiedziała klepiąc mnie w tyłek.
- Mamo! – pisnęłam.
- No tak, ciebie może tylko Leon klepać – zaśmiała się.
Spojrzałam na chłopaka. Widać było, że nie wie co zrobić. Czy coś powiedzieć,
czy wyjść. Nic. Tylko stał – Dobra ja idę, a ty masz zjeść. Leon – odwróciła
się do chłopaka – Masz jej przypilnować, żeby coś zjadła. Bo jak nie… to…
- Tak tak – zachrypiałam – Będziesz go straszyć tak, jak
mnie przed balem, że pofarbujesz mi włosy na zielono – syknęłam dotykając
głowy. Znowu temperatura mi rośnie.
- Zjesz, leki i spać – powiedziała wychodząc – Cześć.
Położyłam się. Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy.
- Ja idę spać – szepnęłam – Dobranoc Leon – chłopak
podszedł do mojego łóżka i usiadł przy mnie. Dotknął mojego czoła – Jest mi
strasznie zimno - Leon pochylił się nade mną.
- Ja cię zaraz rozgrzeję – pocałował mnie w nos – Jak nie
zjesz, to siłą jedzenie w ciebie wcisnę.
- Jest mi nie dobrze. Ja nie chcę jeść – widziałam, że Leon
się trochę zdenerwował. Podniósł się z łóżka. Po chwili podszedł z powrotem.
Usiadł. Spojrzałam mu w oczy. Powoli oparłam się o ramę, ale dalej byłam
przykryta kołdrą. Leon na kolanach trzymał talerz z jedzeniem.
- Nie chcesz jeść sama – powiedział zły na mnie – To ja cię
nakarmię i nie ma ale. Rozumiesz?!
- Leon ja nie chcę – przykryłam się kołdrą po głowę.
- My się chyba nie rozumiemy. Ty się nie sprzeciwiasz, tylko
otwierasz usta, a ja wkładam ci jedzenie.
- Leon – jęknęłam.
- Chcesz być chora, to sobie będziesz, ale w domu, tutaj
masz jeść, a nie jęczeć – powiedział nakładając na widelec jedzenie – Już.
- To nie wygląda dobrze – powiedziała, zaciskając usta.
- Violetta to wygląda bardzo dobrze. Masz gorączkę i dla
ciebie wszystko będzie na nie.
- Ale co to jest?
- Kurczak – pokiwałam przecząco głową – Violetta to jest
chude mięso bogate w białko. Będziesz miała energię na zwalczenie choroby –
otworzyłam niechętnie usta. Leon włożył mi do ust mięso. Spojrzał na mnie
groźnie – Jedz – przełknęłam. Gdy Leon mnie nakarmił podał mi jeszcze jakąś
ciecz. Z ociąganiem wzięłam szklankę. Spojrzałam powoli na chłopaka.
- Nie wypiję tego – Leon wstał wściekły.
- Chcesz być chora? Dobrze – zabrał swoją bluzę i wyszedł z
pokoju.
- No po prostu… - zaschły mi usta. Napiłam się cieczy ze
szklanki. Sok z marchwi. Dobry – Jestem głupia.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫
Jakiś
czas później
Jest już po dwudziestej pierwszej, a Leona wcale nie ma.
Podniosłam się i założyłam na siebie bluzę i wyszłam z pokoju. Postanowiłam
zajrzeć do państwa Verdas. Zapukałam do pokoju. Po chwili otworzyła mi mama
Leona i wpuściła mnie do środka.
- Violetta miałaś leżeć.
- Tak wiem, ale martwię się o Leona. Wyszedł godzinę temu i
jeszcze nie wrócił. Obraził się na mnie za to, że nie chciałam nic wypić –
kobieta dotknęła mojej głowy.
- Nie powinnaś wstawać igrasz sobie. Masz gorączkę. Idź się
położyć.
- Nie… Najpierw muszę znaleźć Leona.
- Chodź za mną – pociągnęła mnie za rękę do jakiegoś
pokoju.
Otworzyła drugie drzwi na lewo. W środku ujrzałam Leona
siedział i wpatrywał się w okno.
- Siedzi tak już dobrą godzinę – szepnęła mi na ucho – Aż
strach się odezwać…
Świetnie siedzi tu godzinę, a ja się zamartwiam. Jego mama
zostawiła nas samych. Powoli do niego podeszłam. Kucnęłam przed nim. Dotknęłam
jego kolana. Patrzył się dalej w okno. Dopiero po chwili zareagował. Spojrzał
na mnie. Pochylił się i pocałował mnie w nos. Pociągnął mnie za ręce i wziął na
kolana. Położyłam mu głowę na klatce piersiowej.
♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫ ★♫ ★♫ ★♫
★♫
Hejka,
Cały rozdział z perspektywy Violetty.
Wiem nudny, nudny i jeszcze raz nudny.
Mam zamiar rozkręcić to trochę, bo niedługo sama przy tym
usnę.
Nie zanudzam.
Błędy sprawdzę później.
11 komentarzy = następny rozdział
11 komentarzy = następny rozdział
Papa
Blueberry
Maddy
OdpowiedzUsuńCo ta Violka wyprawia?!
UsuńOna musi jeść nawet jeśli nie da rady. Leon się denerwuje, bo się o nią martwi, a ona igraszki sobie z chorobą.
Może to tylko grypa, ale jednak jakaś tam choroba.
Violka ogarnij tyłek!
Leon się kiedyś tak zdenerwuje na nią i może już nie będzie kolorowo.
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
julia verdas
OdpowiedzUsuńVicky
OdpowiedzUsuńAgnieszka Gajos
OdpowiedzUsuńTo jest cudo a nie rozdział. Jesteś świetna w pisaniu. Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
UsuńRóża Ben
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Wcale nie jest nudny.Mam nadzieję,że Viola szybko wyzdrowieje.I czekam na next.
UsuńPositivamente Fresa Loco
OdpowiedzUsuńAsia Blanco
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i zabraniam mówić ci,że jest nudny.
UsuńVioletta nadal chora.
Pozdrawiam, Asia Blanco.
Eva Eva
OdpowiedzUsuńWitam, witam. Dziękuję, że znalazłaś miejscówkę dla mnie :) Czytam rozdziały z przyjemnością, ale jest jedno, ale... Proszę nie pisz, że jest nudny czy coś... Nawet tak nie myśl. Każdy rozdział ma jakiś cel. Jeden jest bardziej energiczny, jeden spokojniejszy. w każdym opowiadaniu musi być i taki i taki. Co do rozdziału to chora Viola jest mega marudna, no ale póki co wybaczamy. Leonek wyrywny chłopak, ale opiekuńczy na całego. ciekawe na jak długo zafundujesz taką sielankę. Swoją droga z Violi to niezła zazdrośnica- moja szkoła. Pozdrawiam i do następnego:)
UsuńLady Fabulous
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział (i nigdy mi tu nie mów, że jest nudny!) ;) Niech Violetta szybko wraca do zdrowia.
UsuńDzięki za miejsce, czekam na następny :)
On nie był ani trochę nudny. Violetta jest chora i nie chce jeść Leon na końcu nie wytrzymuje i wychodzi. No nje źle. Dobrze ,że pocałował ją w nos to nie będzie tak źle 😜
OdpowiedzUsuń*nie. Głupia autokorekta.
Usuń*nie. Głupia autokorekta.
UsuńWrócę później 😊
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze;*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnej perełki
Już wracam
OdpowiedzUsuńSzkoła się zaczęła od poniedziałku u mnie i mam już dość
Ostatnio sobie kupiłam buty
Piękne, ale jak mnie dzisiaj obtarły, że aż skóra mi zeszła
I jak to boli eh
Koniec tego nudnego, a przejdę do rozdziału, bo przecież po to wstawiam ten komentarz, żeby napisać jaki wspaniały jest ten rozdział
Miód, malina i co najsłodsze
Bardzo mi się podoba ten rozdział
Pojawiła się Camila
Tylko zastanawiam się skąd Leon ją zna
Chyba z Buenos Aires, ale on wtedy był niegrzeczny
Niegrzeczny :D Fajne słowo do Verdasa
Bo przecież nadal jest raczej niegrzeczny, ale w takim innym znaczeniu
Bad i Good boy ;) w jednym
Czekam na next :*
A teraz przejdę sprawdzić do zakładki bohaterowie czy odpowiedziałaś na moje pytania
Koffam <3
Patty;*
Rozdział cudowny :*
OdpowiedzUsuńI nie był ani trochę nudny 8)
Nie mogę się doczekać nexta.
Kocham <3
Szalonaa :***
Zaprosiłś więc jestem:) Odwdzięczam się za komentarze na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńCo do twojego rozdział to wcale nie jest nudny. Taki fajny, spokojny. Lubię takie. Sielanka leonetty trwa i ciekawe jak długo. Viola musi leżeć a nie biega zazdrosna za Leonem. Co ta choroba robi z człowiekiem:D
No nic, czekam na następny rozdział bo opowiadanie mi się bardzo podoba.
Do następnego:)